Magia Podlasia czyli gdzie właściwie mamy jechać?
Czy magia Podlasia naprawdę istnieje? Ależ oczywiście!!! Skoro to czytacie to najprawdopodobniej w jej poszukiwaniu chcecie spędzić trochę czasu. Wspaniale! Nasza nowa seria pt. Magia Podlasia będzie pomagać czytelnikom odnaleźć miejsca przyrodniczo cenne, które mają w sobie to nieuchwytne „coś”. Wprawdzie trudno opisać uczucia jakie towarzyszą nam w magicznych miejscach jednak z pewnością łączy je ogromna satysfakcja po wyprawie oraz wrażenie dotknięcia absolutu – piękna matki natury. Niewprawnemu turyście (który zwykle ma mało czasu) owa metafizyka może niepostrzeżenie umknąć! No niestety, magia Podlasia nie leży na chodnikach… Wspaniałe miejscówki są zazwyczaj trudne do znalezienia! Potrzebne są konkrety, praktyczne wskazówki, dobre rady. Najlepszym rozwiązaniem jest wynajęcie przewodnika, kolejnym śledzenie tego bloga 🙂 Dziś pierwsze miejsce na Podlasiu, które dostarczy Wam metafizycznych emocji.
Fantastyczne zdjęcia towarzyszące tekstowi oglądamy dzięki uprzejmości partnera bloga, uznanego białostockiego fotografa – Krzysztofa Kadziewicza. Krzyśku – serdeczne dzięki!

Magia Podlasia. Rezerwat Chomontowszczyzna i Zbiornik Wyżary
Genialny, puszczański zakamarek! Moim zdaniem można by było nakręcić tu wiele scen do klasyki fantasy: Wiedźmina, Władcy Pierścieni czy… kultowej Arabelli. Nie piszę tego z powodu potrzeby wypełnienia bloga kolejnym, chwytliwym tekstem. Prawda jest taka, że jako historyk mam poważny problem „z zanurzeniem się w przyrodę”. Las iglasty czy łąka są dla mnie czymś tak naturalnym jak oddychanie – przecież jako autochton każde wakacje spędzałam na podlaskiej wsi. Przyrodniczy chleb powszedni kocham ale trochę mnie czasem nudzi (wiem, to niepopularne ale szczere). Aby wzbić się na „magiczne wyżyny” potrzebuję przysłowiowych fajerwerków. I tutaj takie dostałam … Rezerwat Chomontowszczyzna dostarcza zbłąkanym wędrowcom kontaktu z wodą, lasem iglastym, liściastym, bagnem, bobrami, żubrami, unikalnym łabędziem krzykliwym, sztuką współczesną (tak!) i wreszcie historią (jesteśmy bowiem na Szlaku Powstania Styczniowego). Po pierwsze jest tu magicznie a po drugie…to chyba najlepiej przygotowany, oznakowany i utrzymany szlak w Puszczy Knyszyńskiej. Na stronie Nadleśnictwa czytamy:
Rezerwat Chomontowszczyzna
Rezerwat został powołany (…) dnia 10 sierpnia 1999 roku. Powierzchnia rezerwatu wynosi 234,42 ha. Celem jego utworzenia było zachowanie ze względów naukowych i dydaktycznych fragmentu Puszczy Knyszyńskiej odznaczającego się wysokim stopniem naturalności, stanowiącym ostoję wolno żyjącego stada żubrów. Realizowana jest tu ochrona łąk śródleśnych oraz dolin strumieni porośniętych lasami łęgowymi, olsami i wilgotnymi grądami, z licznymi gatunkami roślin chronionych i rzadkich.(…) Na obszarze rezerwatu wyróżniono osiem siedliskowych typów lasu, spośród których dominują siedliska lasu mieszanego bagiennego – 64,6%. Znaczny jest udział siedlisk lasu świeżego – 13,0% powierzchni i lasu wilgotnego – 12,3%. (…) Obszar ten odznacza się bogactwem florystycznym oraz licznymi gatunkami roślin chronionych i rzadkich. Flora rezerwatu Chomontowszczyzna liczy ponad 250 gatunków roślin naczyniowych. Podczas prac nad „Planem ochrony rezerwatu” w 2004 roku stwierdzono występowanie 220 gatunków roślin, w tym 12 gatunków drzew, 12 gatunków krzewów, 153 gatunków ziół, 15 skrzypów, widłaków i paprotników oraz 28 gatunków mszaków. Na szczególną ochronę zasługują również niektóre gatunki bagienne, których siedliska stale się kurczą w wyniku obniżania się wód gruntowych.

Magia Podlasia zwielokrotniona
Kiedy docieramy do początku naszej wędrówki czyli zbiornika Wyżary wcale nie mamy specjalnie entuzjastycznych wrażeń. Oto sztuczne jeziorko utworzone w 1970 roku na rzeczce Radulinka. Spełnia głównie funkcje przeciwpożarowe ale obok jest wiata, ławki, pomost oraz ścieżka edukacyjna. Na ścieżce znajdują się przystanki opisujące gatunki płazów, motyli dziennych i ryb. Przejście całości trasy zajmuje ok. 30 minut – to dobre dla rodzin z dziećmi. Prawdziwa frajda dopiero się zaczyna. Kierujemy się na mogiłę powstańców, wedle tabliczki przed nami 2,5 kilometra czyli razem 5 kilometrów marszu. Wchodzimy na doskonale utrzymaną kładkę przez bagno, po chwili musimy przejść po deskach, jest wilgotno i co raz ciekawiej. Po obu stronach rozciągają się podmokłe łąki z malowniczymi kępami. Na kolejnej kładce spędźmy troszkę czasu – wyraźnie widać, że przez malutką rzeczkę regularnie pływa jakieś zwierzę – rzęsa jest odsunięta na boki. Za chwilę dojrzymy ślady „właściciela” tego terytorium. Jest żeremie i spiłowane drzewa – tutaj rządzą bobry. Jeżeli wyczekacie odpowiednio długo z pewnością je zobaczycie lub usłyszycie.



Łabędź Krzykliwy
To bardzo płochliwy i niezmiernie rzadko spotykany ptak! I właśnie tutaj, w rezerwacie Chomontowszczyzna ma swoją ostoję. Pierwsze gniazdo Łabędzia Krzykliwego w Polsce stwierdzono dopiero w 1973 roku. W naszym kraju lęgi odbywa zaledwie kilkadziesiąt par. Po czym je poznamy? Po żółtym dziobie i charakterystycznym dźwięku – jeżeli usłyszycie coś na kształt grania trąbki to właśnie odzywa się Łabędź Krzykliwy. W sumie nie dziwi fakt, że te ptaki ukochały sobie okolicę Wyżar. Potrzebują bowiem do życia małych, płytkich jeziorek z bagnistymi brzegami lub zarastających starorzeczy. Trudno znaleźć bardziej dzikie i błotniste okolice. Oprócz łabędzi wyparujmy też innego ptactwa m.in. majestatycznych czapli.


Sztuka współczesna czyli leśna galeria „Życie drzew”
W czerwcu 2017 roku nad Wyżary zjechała grupa osób chorych na stwardnienie rozsiane. Od 1994 roku, pod kierunkiem Pawła Althamera „Grupa Nowolipie” realizuje nietuzinkowe działania artystyczne. Jest to forma terapii i rehabilitacji zaś sam Althamer to znany i wielokrotnie nagradzany polski artysta i performer. Efekty pleneru Nowolipia i studentów wydziału rzeźby warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych są niesamowite! To trzeba zobaczyć, tym bardziej, że leśna galeria „Życie drzew” jest wystawiona na działanie przyrody i jej dni są niestety policzone… Póki co trzyma się nieźle! Rzeźby znajdują się za jedną z kładek – napewno Wam nie umkną. Robią dość psychodeliczne wrażenie, wywołują niepokój…nikt nie przejdzie obok nich bez słowa! Jeżeli będziecie na Chomontowszczyźnie z wrażliwymi dziećmi to należy je przygotować psychicznie na to, że leżąca postać to nie trup a wyłącznie rzeźbiony pień… 🙂

Do wieży z widokiem na … żubry
Wędrując dalej w poszukiwaniu powstańczej mogiły idziemy przez różnorodne rodzaje lasu. Nawet nie wiemy, że wśród tych siedlisk jest też las wyjątkowy! Spotykana wyłącznie w północno-wschodniej Polsce – borealna świerczyna bagienna. Nasz relaksacyjny spacer z gwarancją maksymalnego dotlenienia, prowadzi obok śródleśnej łączki z wieżą obserwacyjną. Postawiono ją w tym miejscu w 2006 roku. Gdyby się na niej zaczaić to przy odrobinie szczęścia wyczekamy żubry, które na tej polanie często odpoczywają… Wreszcie docieramy do celu – skromny krzyż upamiętniający miejsce ostatniego spoczynku nieznanych powstańców styczniowych. Nie musicie się przygotowywać – Nadleśnictwo zadbało o tablice informacyjne na całym Szlaku Powstania – tutaj np. przeczytacie o Bitwie pod Waliłami. Inne, ciekawe miejsca związane z Powstaniem Styczniowym opisałam TUTAJ.
Realia. Adres, dojazd, trochę zachodu czyli….cierpliwości ludzie!
To teraz do tej beczki miodu wpada łyżeczka (a może pipetka)…niezbędnego dziegciu. Jeżeli chcecie dojechać samochodem do miejsca od którego zaczynamy wędrówkę (Zbiornik Wyżary) to musicie się skontaktować z Nadleśnictwem Waliły, które sprawuje pieczę nad rezerwatem i przygotowało ścieżkę na potrzeby turystów. Na stronie Nadleśnictwa znajdziemy drobiazgowe wskazówki jak dotrzeć do Zbiornika Wyżary ale klauzula pod tekstem nie pozostawia złudzeń:
Do zbiornika wodnego Wyżary dotrzeć możemy z dwóch stron:
– od zachodu – w Waliłach Stacji skręcamy na północ z drogi krajowej nr 65 w kierunku na Załuki. Przed Załukami skręcamy w prawo do Radunina (jest drogowskaz). Mijamy całą wieś i kierujemy się w stronę lasu. W obszarze leśnym trzymamy się głównej drogi prowadzącej na wschód. Droga doprowadzi nas do Wyżar. Pomocne mogą być tabliczki kierunkowe umieszczone w lesie z napisem „Punkt czerpania wody” oraz drewniane kierunkowskazy informujące o Szlaku Powstania Styczniowego.
– od wschodu – w Waliłach Stacji skręcamy na północ z drogi krajowej nr 65 w kierunku do wsie Słuczanka i Królowe Stojło. W obszarze leśnym mijamy skrzyżowanie do Królowego Stojła i po ok. 300 m skręcamy na zachód w drogę oznaczoną znakiem „Droga przeciwpożarowa nr 48″. Ta droga doprowadzi nas do Wyżar.Należy jednak pamiętać, iż zgodnie z ustawą o lasach na drogach leśnych obowiązuje zakaz poruszania się pojazdów mechanicznych, zaprzęgowych i motorowerowych.
Rowerem lub na piechotę od Radunina – możemy śmiało ruszać. Jeżeli chcemy się wybrać autem to … darujmy sobie walkę z systemem. Należy się postarać o zezwolenie na wjazd. Nikt nam nie będzie utrudniał życia, jednak musimy napisać e-mail lub zadzwonić pod numer nadleśnictwa, zgłosić chęć zajechania nad Wyżary i podać numer rejestracyjny własnego samochodu. Wszystko to nie zajmie więcej niż kilka minut. Uwierzcie, że warto! Jeżeli już się wyzłościliście to pomyślmy … to chyba dobrze, że unikalne miejsce jest chronione przed tabunami nieodpowiedzialnych amatorów picia piwka w krzakach.
Magia Podlasia
Nawet tak okropnie przyziemny historyk jak ja, wędrując po Chomontowszczyźnie doznaje niezwykłych emocji przyrodniczych… Nigdy nie mam czasu ani lornetki ale kiedyś je znajdę! Jeszcze tylko bodaj 4 rezerwaty w Podlaskiem wzbudziły we mnie aż taką euforię. Byłoby fantastycznie gdybyście się podzielili swoimi refleksjami – czy się oby nie egzaltowałam zbyt mocno? Może moja magia Podlasia to coś zupełnie innego niż Wasza ?

Piękne.
Trzymając się przepisów, zostawiliśmy auto w Raduninie i poszliśmy pieszo przez las jakieś 2 km. Tymczasem pozostali zwiedzający parkowali swoje auta tuż nad zbiornikiem wodnym. Być może jest to „martwy” przepis. Tak czy siak, miejsce urokliwe.
P.s. uwaga na kleszcze 😉
Dziś byłam nad zbiornikiem Wyżary. Jak kto głupi – nie chciałam łamać przepisów, więc tłukłam kilometry na piechotę, zostawiwszy auto w miejscu wskazanym mi przez Nadleśnictwo, tj. na rozstaju dróg leśnych przy małej wiatce (2 km od zbiornika). I co zastałam nad zbiornikiem? Chyba z 5 samochodów. Nie liczyłam, ile oprócz tego minęło mnie na drodze leśnej, kiedy ja uczciwie tuptałam wraz z moim mężem, a mamy po lat 61. Później jeszcze 2 km nad rozlewisko Sianożątka – tam też autka, a w nich całkiem młodzi ludzie… Natomiast nie spotkałam żadnego leśnika, który by chociażby zwrócił komuś uwagę, że autem tu nie wolno. A może jednak wolno? O co tu właściwie chodzi?
Jest możliwość wykupienia zezwolenia i ono daje możliwość wjazdu pod wiatę.
Jakiego zezwolenia? Pisałam mail’e do Nadleśnictwa z zapytaniem. Owszem otrzymałam uprzejmą odpowiedż wraz z mapką, na której zaznaczono miejsce, gdzie mam zostawić auto (jak pisałam wyżej – przy wiatce na rozstaju dróg leśnych w Raduninie). Pytałam, czy można wykupić zezwolenie na wjazd, ale to pytanie pozostawiono bez odpowiedzi 🙁
Niestety my legaliści często uważani jesteśmy za nadgorliwców. Swoją drogą nieładnie że nie odpisali…
2 tygodnie temu to samo na rozstaju z 10 samochodów i drugie tyle pod wiatą, ludzie jadą ileś tam km na spacer i te ostatnie 2 km też muszą dojechać, jak w jakimś mc syfie, wszystko z samochodu, jakby się dało to po kładkach też by samochodem jechali