Z przykrością informujemy, że restauracja zawiesiła działalność.
Białostoczanie! Wyjdźmy poza Rynek Kościuszki
Restauracje, bary, puby i bistra pojawiają się i znikają na kulinarnym firmamencie Białegostoku niczym perseidy w sierpniową noc. Trudno dociec dlaczego tak się dzieje. Często z gry wypadają knajpki ze świetną kuchnią a przesolone i twarde schabowe od lat serwuje kuchnia, której jedyną zaletą jest to, że ma świetną lokalizację. Generalna zasada jest prosta: im dalej od Rynku Kościuszki tym cięższy jest los lokalu. Restauracja Receptura leży na granicy centrum. Świetne wnętrze, nagradzany kucharz, miejsce w legendarnym, francuskim przewodniku kulinarnym…a jednak w sobotni wieczór świeci pustkami. Właściwie udaliśmy się tam z mężem tylko z powodu tego słynnego przewodnika. W przekonaniu, że walą tam tłumy, telefonicznie zarezerwowałam stolik przy oknie. Jakież było nasza zdziwienie, gdy okazało się, że cała sala należy tylko do nas.
Gault & Millau – 50 lat tradycji
Najbardziej znanym, międzynarodowym przewodnikiem kulinarnym jest ten od Michelina. Słynna „gwiazdka” w świecie kulinariów jest traktowana jak, nie przymierzając, Nobel lub Oscar. Pamiętacie film „Skrzydełko czy nóżka” z nieodżałowanym Luisem De Funesem? Tak to mniej więcej wygląda do dziś 🙂 Drugim po Michelinie, najbardziej znanym w świecie przewodnikiem restauracyjnym jest żółta książeczka Gault&Millau. Powstała ponad 50 lat temu we Francji jako odpowiedź na restrykcyjną politykę inspektorów Michelina, który wówczas preferował wyłącznie klasyczną, ciężką kuchnię francuską. Na polskim rynku Gault&Millau funkcjonuje od dwóch lat – rozdaje „czapy kucharskie” zaś niezależni inspektorzy oceniają posiłek w skali od 1 do 20. Maksymalna nota nie jest przyznawana niemal nigdy. Dostać się do tej książeczki wcale nie jest łatwo. W 2016 roku w Polsce, na liście Gault&Millau znalazło się 390 restauracji i tylko jedna z Białegostoku. Restauracja Receptura. Co za wyróżnienie! Trzeba to sprawdzić. Wobec tego wybraliśmy się tam na uroczystą, rocznicową kolację.
Białostockie spodki – 40 lat tradycji
Restauracja Receptura mieści się w Spodkach, które zna każdy białostoczanin. Wybudowane na Dożynki Centralne pamiętnego roku 1973, są symbolem słusznie minionych czasów. Przez lata chodziło się tam do klubu ACK-Sepularium, na koncerty i dyskoteki. W latach dziewięćdziesiątych oblężenie klubu było niebywałe. Niejeden stracił przytomność na zamkniętej kracie – przygnieciony przez napierający tłum. Amatorzy kremu sułtańskiego (lub sety i galarety) zamiast młodzieżowego ACK wybierali kawiarnię Elida, która istniała nieprzerwanie przez 40 lat i słynęła ze swojej szemrzącej fontanny, przeszklonego dachu i nielitościwych bufetowych. Dziś lokal wygląda inaczej ale…uszanowano ogromną płaskorzeźbę, która teraz z powodzeniem robi za sztukę współczesną oraz fantastyczną metalową konstrukcję pod przeszklonym sklepieniem.
Restauracja Receptura – tradycja i nowoczesność
Mój mąż wpada w małą panikę. Skoro w restauracji jest pusto tzn. jedzenie, oględnie mówiąc nie powala. Ta zasada z pewnością sprawdza się w Paryżu, Londynie i Stambule ale nie w Białymstoku. Tutaj walka o przetrwanie trwa kilka lat…pusta sala wcale nie świadczy o złej jakości jedzenia o czym za chwilę mieliśmy się przekonać. Karta jest krótka a kelner fachowo informuje, że krótka ale za to wszystko świeże i najlepszej jakości. Nowoczesna kuchnia polska. I faktycznie w każdym daniu znajdujemy jakieś podlaskie akcenty lub produkty, które muszą być stąd. Sery korycińskie, chrzan, warzywa od dostawców lokalnych, grzyby, sos żubrówkowy no i nasze, polskie mięso. Przy tych tradycyjnych składnikach uśmiechają się do nas emulsje, sosy wiśniowo-rozmarynowe i modne metody przyrządzania: confit i sous vide. Niby kilka dań a decyzja trudna! Nie jesteśmy wielkimi znawcami ale podróżując tu i tam zawsze testujemy to co w Białymstoku jest rzadkie lub kaleczone. Ja tym razem wybieram kaczkę (sama umiem ją nieźle sprawić) a u męża padło na baraninę – jej charakterystyczny posmak i zapaszek to wyzwanie dla każdego kucharza.

Kaczucha jest wyśmienita, mięso fantastycznie mięciutkie, rozpływa się w ustach. Babka ziemniaczana gładka ale z idealną, rumianą skórką, do soli w sam raz. Do tego aromatyczne, pieczone gruszki – znam ten smak – to nasze, podlaskie! Porcja idealna, nie za mała nie za duża. Prezentacja – sami widzicie – perfecto!
Baraninę ledwie skubnęłam, musiałam przecież sprawdzić zapaszek – za to widzę jak ją ochoczo wpyla człowiek siedzący naprzeciwko. Ogłasza werdykt – mięso idealnie przyprawione i duszone do pełnej miękkości, świetnie skomponowane z sosem grzybowym, doskonałe fasolki szparagowe ale, ale! Porcja jest zdecydowanie za duża. Nawet chłop jak dąb przekroczy swoje możliwości konsumpcyjne próbując pokonać udziec barani, fasolę i stos pęczaku suto polany treściwym sosem. Nie to, że się czepiamy, tylko po co marnować kaszę 😉

Po takiej kolacji nie udało się nam wypróbować wiele więcej. Zamówiliśmy butelkę zacnego prosecco i rozkoszowaliśmy się spokojem, ciszą i widokami za oknem. W tym czasie na Rynku Kościuszki kłębił się koncertowy tłum do którego mieliśmy za chwilę dołączyć – to tylko kilkanaście minut spacerkiem do Ratusza. Ceny – jak za takie rarytasy – naprawdę przystępne. Obsługa – perfekcyjna. Czego chcieć więcej? Trochę obgadaliśmy naszych krajan. My też często jemy z dziećmi pizzę ale warto spróbować wyjść poza sztampę. Lokal jest idealny na rodzinne imprezy i spotkania, dzieci można puścić luzem na pobliski skwer pełen zieleni i kwiatów. Dorośli chętnie powspominają dożynki, spodki i Elidę – tym bardziej, że futuryzm dożynkowy nabrał sznytu i dziś już nikogo nie razi. Restauracja Receptura naprawdę warta jest odwiedzenia a to, że znalazła się w prestiżowym przewodniku kulinarnym nie jest przypadkiem.
Ostanie zdjęcie oraz zdjęcie wiodące pochodzi ze strony Facebook Restauracji – to przykładowy lunch, który możecie zamówić za całe 24 złote. Szefowi kuchni serdecznie gratulujemy wytrwałości i podziwiamy perfekcjonizm w dekorowaniu potraw! Te płatki kwiatów, trzeba przyznać godne restauracji ogrodów Villandry!
Bardzo przekonująco zareklamowałaś tę restaurację. Będę musiał odwiedzić. Wyobraź sobie, że ja w ogóle nie wiedziałem, że jest taka w tym miejscu. Wciąż miałem w głowie skojarzenie: Spodki – Elida. A przecież nie jestem białostoczaninem od urodzenia, więc Elidę pamiętam dopiero z czasów schyłkowych. Byłem tam na pewno na promocji ciekawej książki wydanej przez Prószyński i S-ka zawierającej wywiad rzekę Łukasza Warzechy z Lechem Kaczyńskim, krótko po jego śmierci. Rozmowa ta zresztą była niedokończona. Warzecha przyjeżdżał na rozmowy – sesje do Pałacu Prezydenckiego i nie zdążył ich wszystkich odbyć. Podczas swego kilkuletniego powrotu do szachów grałem też w Elidzie w turnieju organizowanym raz do roku przez Fundację Konserwatystów pamięci Beniamina Andersona. Był to najpopularniejszy turniej szachowy w Białymstoku ze względu na wysokie nagrody. I jedyny organizowany w Elidzie. Przyjeżdżali arcymistrzowie z kraju, aby w nim zagrać. Już dziś nie organizowany…
W ubiegłą niedzielę skorzystaliśmy z rekomendacji Anny i była to dobra decyzja.
Spokojne, eleganckie miejsce, pozwala się wyciszyć, porozmawiać i smacznie zjeść.
Pan Kelner subtelnie dopełnia klimat miejsca.
Polecamy.
Cieszę się, że się Wam podobało. Pozdrawiam!
Po takich rekomendacjach będę musiała odwiedzić to miejsce. Do tej pory moja ulubiona restauracja w Białymstoku to NA SERIO – dla miłośników kuchni śródziemnomorskiej punkt obowiązkowy!