Tradycja w nowym wydaniu
W miejscu, gdzie przez wiele lat znajdowało się coś w rodzaju ogródka piwnego o nazwie „Kino Polana”, dziś pyszni się narożny, okazały budynek, nawiązujący kształtem do legendarnego Hotelu Ritz. Hotel Esperanto i Restauracja Kawelin choć istnieją zaledwie od kilku lat, na każdym kroku podkreślają swoją łączność z historią Białegostoku. Mikołaj Kawelin patrzy na nas ze zdjęć a o jego życiu poczytamy w restauracyjnym menu.
Restauracja Kawelin – na każdą okazję
Restauracja Kawelin to miejsce gdzie bywam regularnie z rodziną, ze znajomymi na piwie ale także w każdej kryzysowej sytuacji gdy nie mamy nigdzie rezerwacji a musimy dobrze zjeść lub kogoś pilnie a porządnie nakarmić.
Jest to miejsce szczególne z dwóch powodów: po pierwsze primo kuchnia jest doskonała (przy bardzo rozsądnych cenach) a po drugie…ta przestrzeń, ta wygoda i ta różnorodność form biesiadowania. Otóż, dajmy na to, chcemy tylko wyskoczyć na piwo i krążki cebulowe – no problem – cześć pierwsza – pubowa, klimat knajpiany, zamawiamy Allusa albo wódkę na kieliszku z wysoką stopką, może bezalkoholowe Mojito.. nie ma sprawy!
… albo chcemy posiedzieć w gronie kobiecym/męskim przy butelce wina/whiskey – porządnie się rozsiąść i pogadać – nie ma problemu – część dolna z wygodnymi sofami zaprasza. Butelka porządnego, białego wina za 35 zł! Muzyka nas nie zagłuszy (jak np. w Gramofonie). Innym razem świętujemy rocznicę ślubu – voila – na antresoli z pięknym widokiem na park, jest elegancka część restauracyjna z okrągłymi stołami. Przy większym gronie ta część knajpy może być całkowicie odseparowana od dołu za pomocą przesuwnych ścianek. Może jakieś chrzciny lub komunia – lokal ma i takie możliwości. Ostatnio przy grupie 75-o osobowej, obsługiwanej gdzieś w głębi znalazło się miejsce i dla nas…nie poczułyśmy z koleżankami, że jest tłum…tylko sofy były już zajęte, niestety.
Restauracja Kawelin. Imponujące menu
Jedzenie w Kawelinie to temat rzeka, nie będę tu opisywać dania po daniu bo nie o to przecież chodzi. Podzielę się z Wami kilkoma spostrzeżeniami. Zapałałam miłością do tej restauracji gdy po raz pierwszy, zdaje się jeszcze w 2012 roku, zamówiłam nieśmiało sałatkę fit z rukoli. To było wielkie WOW. Połączenie takiej ilości składników w tak wysublimowany smak? Imponujące…nawet próbowałam robić taką sałatkę w domu, jednak vinegret jest nie do podrobienia.
Pierwsze porządnie zrobione krewetki w Białymstoku, jadłam właśnie tam – ale pamiętam to dobrze – krewetek tygrysich było 6 i trochę drogo wyszło, też pamiętam 😉 Z owoców morza, jeżeli lubicie, polecam przegrzebki, nie zawsze znajdują się w menu ale przyrządzone są po prostu fenomenalnie:
Każdy znajdzie tu coś dla siebie…Pierogi z rakami – ulubione danie dzieciaków zanim odkryły, że jest specjalne menu dla dzieci. Turyści poszukujący lokalnych wyrobów mogą w Kawelinie zjeść fantastycznie serwowany ser koryciński – pod kloszem, z dymkiem, na ciepło – poezja. Inne przystawki takie jak tatar czy zupy – na najwyższym poziomie:
Steki – cena jak to za porządną wołowinę (powyżej 50 zł) zwykle świetnie przyrządzone ale zdarzyło nam się, że mięso było takie-sobie, i nie zrzucam tu winy na kucharza bo w jego umiejętności nie wątpię, raczej na dostępność wysokiej jakości mięsa wołowego na lokalnym rynku.
Poetycko mogła bym pisać o deserach – spójrzcie na zdjęcia a zrozumiecie:
Na koniec, żeby nie przedłużać, polecam spróbować ciemne piwo litewskie, ziołowe. Nie znam się na piwach ale w Kawelinie zawsze zamawiam tego allusa, jest pyszny, lekko gazowany, aromatyczny i jak się przekonałam bardzo mocny.
…a wszystko to z imieniem Mikołaja Kawelina na sztandarze, podane w otoczce historii miasta, w oparach międzywojnia…ale o tym kiedy indziej.
Byłem tu raz dość dawno temu i zarówno wystrój, jak i średniej jakości dania, jakie nam wtedy zaserwowano spowodowały długotrwałe uprzedzenie do tego lokalu.