Karczma pod Sokołem czyli jak daleko pojedziecie żeby dobrze zjeść?
– Mamo, to my jedziemy na obiad – krzyknęłam beztrosko niedzielnego popołudnia.
– A gdzie tym razem ?
– Do Sokółki. Kierunek: Karczma pod Sokołem.
– Już całkiem powariowali – jechać tyle kilometrów na obiad. Niedługo do Grodna będziecie jeździć. Jakby w Białymstoku nie było gdzie zjeść!
To prawda… zwariować można z tą knajpą. Dla tego co nas tam czeka chce się nadkładać 45 kilometrów. Nie bez przyczyny Karczma pod Sokołem znalazła się w legendarnym żółtym przewodniku Gault&Millau!
Karczma pod Sokołem. Przystawki i zupy
Po pierwsze zupy – pięknie serwowane, smaczne, sycące i jakże prawdziwe. Osoba pisząca te słowa nigdy z własnej woli nie zamawia zup (uraz z dzieciństwa) ale Karczma pod Sokołem zmieniła moje zupowe życie. Mówiąc wprost – poezja smaku – żurek doprawiony tak, że człowiek rozumie wreszcie skąd ta narodowa miłość do żurków. Po wizycie Pod Sokołem marne podróbki z przydrożnych barów nigdy już nie będą wam smakować!
O ile żurek przybywa do nas w dzbanuszku i sami sobie go wylewamy na talerz o tyle sezonowa kurkowa jest serwowana w uroczym, glinianym garnuszku. Niepozorny saganek skrywa w sobie gorącą, sycącą zupę w której pływa całe mnóstwo kurek, z pobliskich lasów oraz świeży, aromatyczny koperek. Uwaga – to niemal pół litra zupy – także nie rozpędzajcie się jeżeli chcecie po głównym daniu dotrzeć do deseru 😉
Gdyby Karczma pod Sokołem miała stanąć w szranki w jakimś konkursie kulinarnym to bezwzględnie bezkonkurencyjny jest ich chłodnik. Od formy w której jest serwowany po absolutnie genialny smak. Subiektywnie (a jadło się sporo tych chłodniczków w tym roku) jest to najlepszy chłodnik w naszym regionie. Danie składa się z płynu w pięknym różowym kolorze o unikalnym słodko-kwaskawym smaku uzyskanym z kiszonych buraków. Chłodnik jest podawany w staroświeckiej butelce. Do kompletu na talerzu serwowane są drobno pocięte nowalijki a w małym słoiczku lub saganku dostajemy rewelacyjną tołkanicę. Niewtajemniczonym śpieszę wyjaśnić – tołkanica to gniecione ziemniaki ze skwarkami, dawniej podawane dzieciakom „do łapy” w postaci uformowanego „tołkacza”. Wszystko to razem wzbudza w jedzących niekłamany zachwyt.
Karczma pod Sokołem. Dania główne i sałatki
Dlaczego łączę sałatki i dania główne w jednym akapicie? Ponieważ sałatka, którą jadłam „Pod Sokołem” dwukrotnie jest ogromna, sycąca a serwowana z pieczywkiem może spokojnie zastąpić przysłowiowego schabowego z ziemniakami. Mowa o sałatce na rukoli, ze śliwką, burakiem, kaczą piersią i słonecznikiem. Jest serwowana z vinegretem, którego składnikiem jest domowej roboty ocet z mirabelek. Składniki są najwyższej jakości – mięso mięciutkie i doskonale doprawione, śliwki pachną Podlasiem.

Kolejnym testowanym daniem był sum. Po prostu mistrzostwo świata! Ani jednej ości – to w kwestii filetowania, przepięknie serwowany na jęczmieniu, z musem marchewkowym i aromatyczną zieleniną. To się nadaje na konkursy kulinarne. Sum oczywiście ekologiczny – z Podlasia. Delikatnie tylko przyprawiony tak, żeby jedzący niezakłócenie rozkoszował się smakiem świeżej ryby. Z wiosennego menu pozostało nam jeszcze wspomnienie rozpływającej się w ustach wołowiny serwowanej na marchewkach. Niestety dziś już nie ma jej w karcie, a szkoda!
Możemy Wam gorąco zarekomendować dania regionalne: kartacze bardzo duże, ze szlachetnym wnętrzem i solidną omastą do tego …rzepa. Klasyka kuchni podlaskiej na najwyższym poziomie. Nasze dzieci z kolei nie dały nam nawet kęsa ze swojego „menu dla dzieci”. Zanim dotarły do nas zupy – po dziecięcym schabowym, ziemniaczkach i marchewkach pozostało tylko wspomnienie. To się dopiero nazywa „niema pochwała” – opróżnienie talerza (przez wybredne niejadki!) z prędkością światła.

Karczma pod Sokołem. Desery i napoje
Jak przystało na podlaską restaurację regionalną w menu znaleźliśmy tradycyjne napoje (co warto wypić na Podlasiu sprawdźcie TUTAJ. ) oraz lokalne piwo kraftowe z pobliskiego browaru rzemieślniczego. Bardzo lubimy piwo ze Słodowego Dworu i nawet powstała tu kiedyś recenzja trunków z Harasimowicz. Tak więc dorośli rozkoszowali się ciemnym piwem w czasie gdy dzieci piły kwas chlebowy i podpiwek. Wreszcie przyszedł czas na deser, który zaplanowaliśmy uskutecznić w znanej, sokólskiej lodziarni „Stara Szkoła”. Jednakowoż kiedy okazało się, że Karczma pod Sokołem oferuje bezę, mój syn wielki fan tego deseru – zupełnie świadomie zrezygnował z lodów. I nie pożałował – beza była kapitalna! Z pachnącymi lasem borówkami i malnami – wielkie ŁAŁ!

Karczma pod Sokołem. Wnętrze i ceny
Małżonek mój po zjedzeniu suma skonstatował: „nie gorzej niż w Cristalu”. Każdy koneser kuchni na Podlasiu wie, że to najlepsze porównanie jakie się może zdarzyć 😉 Kuchnia białostockiego Hotelu Cristal jest ekskluzywna, teatralnie podawana i oczywiście droga. Synonim luksusu i najwyższej jakości. Karczma pod Sokołem nie ustępuje prezentacją swoich dań, świeżością dodatków i pomysłowością. Jednak ceny są tu naprawdę przystępne. Żurek – 9 zł, ekskluzywny sum – 34 zł, danie dziecięce – 12 zł. Przyznacie, że nie są to wygórowane sumy. Jedynem dysonansem jest wnętrze lokalu. Tradycyjne boazerie, ciężkie drewniane ławy i kominek nie wróżą tak wyszukanej i nowoczesnej kuchni! Oczywiście lokal jest czysty i schludny: widać, że dołożono wszelkich starań aby było przytulnie. Zasłony, dekoracje, dbałość o rośliny…jednak rozdźwięk pomiędzy talerzami a wnętrzem jest zbyt duży. Oczywiście nie ma to żadnego znaczenia w momencie gdy rozkoszujemy się niebiańskimi daniami. Serdecznie polecamy i zaręczamy, że warto było jechać te 45 kilometrów z Białegostoku.
Karczma pod Sokołem. Galeria
Zacheceni reklamami o tym miejscu nadlozylismy troche kilometrow zeby sprobowac tych wyjatkowych smakow
Niestety nic nas nie zachwycilo Zupa smakowała jakos dziwnie Moze nie jestem smakoszem zup rybnych , moze to ten rybi posmak ale pielmieni tez nie byly jakies wyjatkowe Jedynie tatar ze swiecy wolowej byl naprawde dobry ale i tak wole jechac do Tatarskiej Jurty albo Babki w Bialymstoku – tam jest naprawde smacznie Natomiast sama Sokólka warta odwiedzenia ze wzgledu na Marcinka serwowanego w Starej Szkole – wyjatkowy smak