Bojary to stosunkowo duży obszar w bezpośrednim sąsiedztwie ścisłego centrum Białegostoku. Limes Bojar tworzą następujące ulice: Sienkiewicza, Towarowa, Skorupska i Warszawska. W części pierwszej przedstawiłam „prahistorię” dzielnicy czyli jej początki oraz iście rewolucyjne zmiany, które w pierwszych latach XIX wieku wymiotły rdzennych mieszkańców Bojar poza dzisiejsze centrum miasta. Na dobrą sprawę tu każda ulica zasługuje na monografię a niebywałe losy mieszkańców ściśle splatają się z tragicznymi dziejami Białegostoku. Niestety na naszych oczach historyczna, drewniana dzielnica zamienia się w „gustowne” blokowisko. Większość mieszkańców Białegostoku, o zgrozo … przyklaskuje tym zmianom. Granice drewnianej zabudowy kurczą się w zastraszającym tempie. Dzięki bezustannemu biciu na alarm widać jednak, że Serce Bojar ma realną szansę na przetrwanie…a może to tylko wiara niepoprawnej optymistki piszącej te słowa? Jak dziś wyglądają Bojary? Obejrzyjcie krótki film z lotu ptaka:
Jak powstało Serce Bojar
Serce Bojar to następujące ulice: Wiktorii, Koszykowa, Gliniana, Poprzeczna, Staszica i Chopina. Na mapie wojskowej guberni grodzieńskiej z 1886 roku zabudowane są tylko tereny u zbiegu Staszica, Glinianej i Piasta. Oznacza to że Serce Bojar w istocie ma tylko trochę ponad 100 lat. Fantastyczną robotę wykonał w temacie poznania tej historii białostocki historyk młodego pokolenia – Wiesław Wróbel. Jego drobiazgowe dochodzenie zasługuje na szerokie uznanie!
Gotlib Kitschel (Kitszel) przybył do Białegostoku przed 1807 rokiem, w czasie gdy miasto było pod zaborem pruskim. Gotlib żeni się z tutejszą mieszczanką: Agnieszką Pałczyńską, wkrótce na świat przychodzą dzieci, z których czworo dożyło wieku dorosłego.
Historia Serca Bojar rozpoczyna się ok. 1810 roku kiedy to Gotlib nabywa działkę na rogu dzisiejszej ul. Świętojańskiej i Warszawskiej. Kluczowy jest fakt, że do owej parceli, leżącej w granicach miasta były przyporządkowane pola. Dziś może trudno to sobie wyobrazić ale…dawniej każdy właściciel działki w mieście miał do swojej parceli przypisane grunta orne (na podobieństwo ogródków działkowych) gdzie mógł uprawiać np. marchewkę, ziemniaki czy wypasać owce. Jak pisałam ostatnio, bojarzy mieszkający przy dzisiejszej ul. Warszawskiej uprawiali rolę w okolicach Kraszewskiego czy Sobieskiego. Pamiętajmy, że zapewnienie rodzinie żywności w XVIII wieku wieku nie było tak oczywiste jak wyjście do sklepu spożywczego na rogu.
W tym miejscu rozpoczyna się historia Serca Bojar
Gotlib Kitszel wybudował na rogu Warszawskiej i Świętojańskiej browar i młyn – jeszcze około 1825 roku prowadził w tym miejscu karczmę. Po śmierci nestora rodzina wzbogaca się o kolejną działkę (a wraz z nią pola uprawne) i staje się jedną z najbardziej zasobnych w grunta białostockich familii. Agnieszka Kitszel umiera w 1852 roku.
Od około 1859 roku synowie, wnukowie i prawnukowie Gotliba zaczynają dzielić rodzinny majątek. Jednocześnie rodzina wrasta w społeczność Białegostoku. Kitszelowie pełnią ważne funkcje m.in. w urzędach, są sędziami pokoju, starostami, członkami towarzystw. W tym samym czasie Białystok przeżywa boom demograficzny i industrialny – miasto pęka w szwach – szybko staje się Manchesterem Północy. Rodzina Kitszelów wykorzystuje koniunkturę – dzierżawi lub sprzedaje kolejne działki. Na dawnych polach budowane są domy, powstają kolejne ulice…
Ulice które znamy najlepiej…
regularny kształty dzisiejszych ulic na Bojarach do dzisiaj odzwierciedlają dawne, długie pasy ziemi ornej (prosty przebieg ulic od ul. Warszawskiej do Skorupskiej).
fot. Barbara Wasiluk
Ulica Koszykowa nosi nazwę od nazwiska pierwszego właściciela tych gruntów – Aleksandra Kocha. W latach 1907-1915 zwana Kochowską – ochrzczona Koszykową w 1919 roku przez specjalną komisję ustalającą nowe, polskie nazwy. Nawet podobnie 😉 Aleksander Koch wżenił się w rodzinę Kitszelów a z czasem dysponował ogromnym polem między Staszica a Skorupską. Od 1896 wyprzedaje i dzierżawi kolejne parcele i tak rodzi się ul. Kochowska czyli Koszykowa.
Ulica Wiktorii jest w istocie granicą pomiędzy działkami dwóch rodzin – Kitszelów i Ginellich. Gdy jedna ze stron zaczęła się zapełniać domami zaistniała potrzeba wytyczenia drogi dojazdowej. I tak powstała ul. Wiktorii. Co do nazwy nie mamy jasności. Jest kilka hipotez – Wiesław Wróbel sugeruje, że chodzi po prostu o imię pierwszego właściciela czyli Wiktora Kitszela, jednak inna hipoteza mówi, że w ten sposób upamiętniono zmarłą w 1901 roku królową Anglii, która była babką carycy Aleksandry żony panującego wówczas cara Mikołaja II.
Ulica Staszica – powstała pod koniec XIX wieku, to tutaj znalazła się kolejna siedziba rodowa Kitszelów.
Dokładne informacje o tej części Bojar znajdziecie w książce Wiesława Wróbla „Bojary 4. W sercu dzielnicy” wydanej przez Centrum Ludwika Zamenhofa (Białystok 2014). Pisząc powyższy tekst opierałam się na tym wydawnictwie.
Na Bojarach nie ma wiejskich chałup. A jakie są?
Domy budowane na Bojarach pod koniec XIX wieku, choć kryte dwuspadowym dachem nie miały nic wspólnego z tradycyjnymi, wiejskimi chałupami z alkierzem, komorą i kuchnią. Każdy kto ma/miał babcię na wsi doskonale o tym wie! Bojarskie domy z końca XIX wieku były dzielone sienią na przestrzał – dzieliła ona dom na dwa mieszkania po obu stronach korytarza. Najstarsze bojarskie chałupy są do dziś oszalowane szeroką deską.
Domy drewniane budowane w międzywojniu szalowano węższą deską. Miały inny układ pomieszczeń – nowoczesny, nastawiony na jedną choć dużą, wielopokoleniową rodzinę. Wciąż budowane tradycyjnymi metodami były jednak dużo większe- często z piętrem i facjatą. Wyposażone w wodociąg, prąd i łazienkę. Starsze pokolenie białostoczan zwie je „domami sanacyjnymi”. Do dziś służą tysiącom białostoczan – nie tylko na Bojarach – dziś już niemal nie do odróżnienia – okryte sidingiem, styropianem lub modną szalówką:
Dom z międzywojnia – pięknie odnowiony.
„Sanacyjny dom” z dużą facjatą i typową szalówką,
wraz z demograficznym rozwojem miasta budowano mnóstwo czynszowych kamienic. Typową dla tego okresu Białostocką Szkołę Muratorską czyli budynki z czerwonej i żółtej cegły spotykamy do dziś także i na Bojarach. W latach 20. wybudowano kilka modernistycznych willi i wreszcie na u. Złotej istniejące do dziś piękne i okazałe drewniane domy czynszowe. W jednym z nich wynajmował mieszkanie bł.ks. Michał Sopoćko.
Kamienica czynszowa z 1868 roku. Róg Staszica i Św. Wojciech
Serce Bojar czyli jak wykończyć historyczną dzielnicę?
Przez dziesiątki lat zamieszkana przez inteligencję, urzędników, nauczycieli. Odwiedzana przez Józefa Piłsudskiego. Porównywana przez Stanisława Bukowskiego do przedmieść Wilna a przez Marię Dąbrowską do przedmieść angielskich. Jak widać na załączonych zdjęciach Bojary do dziś mają swój niepowtarzalny urok… A jednak mieszkańcy Białegostoku nie tylko nie cenią Bojar a wręcz przyklaskują likwidacji kolejnych starych domów. Jak doszło do totalnej dezawuacji dzielnicy? Zohydzanie Bojar przez wiele lat szło dwutorowo:
fot. Barbara Wasiluk
jak mantrę powtarzano słowa: rudery, zacofanie, brud, wieś w mieście itd. Na łamach gazet pisano o obrzydliwej wiejskiej enklawie, o konieczności burzenia, o potrzebie budowy nowych osiedli – które notabene rosły wokół Bojar np. ogromne Osiedle Piasta.
Z drugiej strony od lat 60. metodycznie prowadzano do tzw. śmierci technicznej drewnianych domów. Na stronie Bojary czytamy:
Zakazano budowy nowych domów, a istniejące postanowiono doprowadzić do technicznej śmierci, zabraniając dokonywania jakichkolwiek prac modernizacyjnych i remontowych. Obowiązujące w tamtych czasach prawo, w wypadku wysiedlenia, nakazywało zapewnienie mieszkań zastępczych. Spowodowało to masowe wprowadzanie się osób liczących na mieszkania zastępcze do budynków objętych planami wyburzeń.
fot. Barbara Wasiluk
Kolejnym instrumentem ubezwłasnowolnienia właścicieli stało się prawo kwaterunkowe, pozwalające na wprowadzanie do prywatnych domów zupełnie obcych ludzi. Opłaty za tego typu przymusowy wynajem nie pokrywały nawet bieżących kosztów eksploatacyjnych mieszkań. Większość z właścicieli poddawała się rezygnując z wykonywania jakichkolwiek prac konserwacyjnych. Wkrótce znaczna część domów zbliżyła się do granicy śmierci technicznej.
Niekorzystne zmiany objęły również strukturę socjalną mieszkańców. Właściciele nie mieli żadnych możliwości wykwaterowania lokatorów. Nawet w wypadku, gdy ich własne dzieci zakładały rodziny, nie można było przejąć zajętych przez kwaterunek pomieszczeń. Spowodowało to masowy odpływ młodego pokolenia. W ciągu czterdziestu lat w dziewiętnastowiecznych dzielnicach właściciele stali się mniejszością ze znaczną przewagą osób w podeszłym wieku.
fot. Barbara Wasiluk
fot. Barbara Wasiluk
W części trzeciej poznacie znamienitych mieszkańców Bojar oraz najbardziej reprezentacyjne budynki.
Zaglądajcie regularnie na blog!
Serdecznie dziękuję Maćkowi Miłaszewskiemu z Dron Zone za film z Bojar!
O Autorce
Anna
Anna jest przewodnikiem turystycznym PTTK i serdecznie zaprasza na Podlasie. Blog led by licensed tour guide. Leisure, Travel & Tourism in Podlasie.
Pani Aniu!
Z przyjemnością przeczytałem Pani kolejny post o historii Białegostoku. Historia i obecne życie mojego rodzinnego miasta są mi bardzo bliskie. Z obu jestem dumny i cieszę się z każdej publikacji propagującej nasze lokalne dziedzictwo i dzień dzisiejszy.
Z okazji Świąt życzę temu blogowi i Pani osobiście szerokiego grona odbiorców zachęconych do odwiedzin Białegostoku i Podlasia, wszelkiej pomyślności i powodzenia w 2018 r. i latach następnych.
Jan Kitszel
Serdecznie dziękuję! To zaszczyt widzieć w skromnych progach bloga osobę z tak ważnej dla Bojar rodziny! Również życzę wesołych świąt i pomyślności w Nowym Roku, pozdrawiam – Anna Kraśnicka
Potwierdzam , mieszkałem na ul. Nowowarszawskiej w drewnianym domu czynszowym wybudowanym na
początku lat 30-tych ubiegłego wieku i to był budynek szalowany wąską deską. Były tam dwa mieszkania na
parterze i jedno na poddaszu. Charakterystyczne są dla tamtej epoki okna, wszystkie tego samego rozmiaru i
tej samej formy. Z okiennicami i dubeltowymi oknami na zimę. To tyle mojego komentarza w tej sprawie .
Pozdrawiam i do następnego razu.
Jeszcze małe sprostowanie do powyższego tekstu:
Jak pisze p. Wiesław Wróbel (Kurier Poranny) https://plus.poranny.pl/album-bialostocki/a/warszawska-44-od-maleckiego-do-zakhejmow,11889466
„Warto wspomnieć, że Gotlib był synem Benjamina, kolonisty i golibrody, który przybył do Białegostoku tuż po 1795 r.”, czyli białostocki początki naszej rodziny sięgają o jedno pokolenie wcześniej.
pozdrawiam
Jan Kitszel
Pani Aniu!
Z przyjemnością przeczytałem Pani kolejny post o historii Białegostoku. Historia i obecne życie mojego rodzinnego miasta są mi bardzo bliskie. Z obu jestem dumny i cieszę się z każdej publikacji propagującej nasze lokalne dziedzictwo i dzień dzisiejszy.
Z okazji Świąt życzę temu blogowi i Pani osobiście szerokiego grona odbiorców zachęconych do odwiedzin Białegostoku i Podlasia, wszelkiej pomyślności i powodzenia w 2018 r. i latach następnych.
Jan Kitszel
Serdecznie dziękuję! To zaszczyt widzieć w skromnych progach bloga osobę z tak ważnej dla Bojar rodziny! Również życzę wesołych świąt i pomyślności w Nowym Roku, pozdrawiam – Anna Kraśnicka
Potwierdzam , mieszkałem na ul. Nowowarszawskiej w drewnianym domu czynszowym wybudowanym na
początku lat 30-tych ubiegłego wieku i to był budynek szalowany wąską deską. Były tam dwa mieszkania na
parterze i jedno na poddaszu. Charakterystyczne są dla tamtej epoki okna, wszystkie tego samego rozmiaru i
tej samej formy. Z okiennicami i dubeltowymi oknami na zimę. To tyle mojego komentarza w tej sprawie .
Pozdrawiam i do następnego razu.
Oj tak… słynne dubelty wypełniane watą dla ocieplenia. Pozdrawiam!
Jeszcze małe sprostowanie do powyższego tekstu:
Jak pisze p. Wiesław Wróbel (Kurier Poranny)
https://plus.poranny.pl/album-bialostocki/a/warszawska-44-od-maleckiego-do-zakhejmow,11889466
„Warto wspomnieć, że Gotlib był synem Benjamina, kolonisty i golibrody, który przybył do Białegostoku tuż po 1795 r.”, czyli białostocki początki naszej rodziny sięgają o jedno pokolenie wcześniej.
pozdrawiam
Jan Kitszel