Genealogia to dziedzina trudna ale poszukiwania korzeni zwieńczone sukcesem dają ogromną satysfakcję. Co roku do Białegostoku i na Podlasie przybywają setki ludzi z nadzieją na odnalezienie informacji o swoich przodkach. Czasem jest to tylko podróż sentymentalna ale zdarzają się i konkretne poszukiwania archiwalne. Nowym partnerem bloga i autorem artykułu jest Daniel Paczkowski – przewodnik terenowy po województwie podlaskim i genealog. Łączy tradycyjne usługi przewodnika turystycznego z genealogią, oferując wycieczki sentymentalne śladami przodków połączone z poszukiwaniami w archiwach. (http://ancestral-tourism.com). Daniel prowadzi też bloga o tematyce wycieczkowo-genealogicznej o nazwie „Od czasu do czasu”, koniecznie tam zajrzyjcie: http://danielpaczkowski.blogspot.com.
O emigracji, archiwach i turystyce genealogicznej
Rita, mieszkająca w Szwecji zaskoczona była, gdy przeszukując internet, znalazła zdjęcie nagrobka swojej praprababci Pauliny Aksiutycz na starym cmentarzu w Płonce Kościelnej. W jaki sposób szlachcianka spod Wilna znalazła się wraz z mężem i rodziną na dopiero co wybudowanej stacji kolejowej w Łapach Barwikach, aby prowadzić bufet kolejowy do dziś nie wiadomo.
Larry chciał koniecznie mieć zdjęcie wykonane w białostockiej katedrze, gdzie przed około 100 laty brał ślub jego dziadek, zanim wyjechał do Ameryki.
Sandra, podobnie jak Larry przyjechała z rodziną z Kalifornii do miasta o którym słyszała w domu od dziecka. Wycieczka po Białymstoku rozpoczęła się od przeglądania ksiąg stanu cywilnego w Archiwum Państwowym.
Bill solidnie przygotował się do przyjazdu do Polski. Gdy jechaliśmy do wsi Brzostowo nad Biebrzą, wiedział, że około 1830 roku jego żydowscy przodkowie przenieśli się stamtąd do Trzciannego po drugiej stronie rzeki. W Trzciannnem zaś dzięki rozmowom ze starszymi mieszkańcami, udało się ustalić przy którym z trzech dawnych młynów mieszkali, zanim około 1870 roku zdecydowali się opuścić tę część Europy.

Bryan z kolei był pełen podziwu dla odwagi ludzi którzy zostawiali rodzinę, znajomych, całe życie i ruszali na początku XX wieku bez internetu i komórki w nieznane, aby spróbować swej szansy na poprawę losu, nie wiedząc czy kiedykolwiek zobaczą się z bliskimi. Franciszek, pradziadek Bryana przyjechał do polskiego osiedla w Filadelfii, mieszkał i pracował całe życie w ciężkich warunkach, a jego dzieci marzyły o tym, aby móc kiedyś odwiedzić ojczyznę rodziców.
Genealogia podlaska i nie tylko…
Wyjeżdżali od dawien dawna, często pod przymusem. Zsyłki na Syberię zapoczątkowane zostały za czasów cara Iwana Groźnego podczas wojen z wojskami króla Stefana Batorego w drugiej połowie XVI wieku. Wzięcie w jasyr z kolei powtarzało się od czasów średniowiecza i wojen z Tatarami, a później z Turcją. Niektórzy z tych wczesnych, przymusowych zesłańców na trwałe zapisali się w historii. Nicefor Jaxa Czernihowski, który dostał się do niewoli rosyjskiej w roku 1632, około roku 1665 założył niepodległe państwo Jaxa nad Amurem, które po 20 latach stało się częścią Chin.

Zorganizowana emigracja z terenów Rzeczypospolitej początkowo miała podłoże polityczne. W 1792 roku po przystąpieniu króla Stanisława Augusta Poniatowskiego do konfederacji targowickiej i przegranej wojnie z Rosją, wielu politycznych emigrantów osiadło w Saksonii. Kolejne fale polskiej emigracji w Europie miały miejsce po przegranych wojnach napoleońskich, upadku powstania listopadowego, a później po katastrofalnym powstaniu styczniowym. Symbolem polskiej XIX-wiecznej emigracji jest Hotel Lambert, stronnictwo emigracyjne powstałe w 1831 roku, skupione wokół księcia Adama Jerzego Czartoryskiego. Mało kto wie, że pamiątką po czasach Wielkiej Emigracji i działalności Hotelu Lambert jest polska wioska w Turcji o nazwie Polonezköy (Adampol). Powstała w 1842 roku na polecenie księcia Adama Czartoryskiego, na cześć którego również nadano jej nazwę Adampol. Pieczę nad nią sprawował Michał Czajkowski – agent polityczny Hotelu Lambert – który na polecenie księcia wykupił ziemię i zaczął osadzać na niej polskich emigrantów dość licznie zbiegłych nad Bosfor. Fakt istnienia wioski ściągał do niej uchodźców polskich uchodźców z różnych krajów Europy, a także z macierzy pozostającej pod zaborami. Stąd też stanowił specyficzną mieszankę regionalnych folklorów i gwar. Adampol do 1883 roku był własnością księży lazarystów, a potem został przejęty na okres 85 lat przez ród Czartoryskich. Na wójta dziś wciąż tradycyjnie wybierany jest Polak, choć językiem polskim posługują się dziś tylko najstarsi.
Masowa emigracja z terenów dzisiejszej Polski rozpoczęła się w drugiej połowie XIX wieku i miała przyczyny ekonomiczne. Procesy uwłaszczeniowe, które spowodowały kurczenie się wielkiej własności ziemskiej, rozdrobnienie gospodarstw chłopskich i powstanie ogromnej liczby gospodarstw małorolnych – od 1 do 3 hektarów, sprawiły, że z tak małych nadziałów ziemi nie można było wykarmić licznych rodzin, a licznej ludności małorolnej i bezrolnej nie był w stanie wchłonąć też w wystarczający sposób przemysł w okolicznych miastach i miasteczkach. Wybierano więc emigrację do lepszego świata. Wyjeżdżali również drobni rzemieślnicy, często pochodzenia żydowskiego z miast, gdzie wraz z rosnącą konkurencją trudno było o stabilizację. W taki sposób odbywał się eksodus ludności żydowskiej z przeludnionych białostockich dzielnic Chanajki i Piaski w pierwszych dziesięcioleciach XX wieku.
Aby do Prostek…
Najczęściej celem podróży ówczesnego emigranta ekonomicznego była Ameryka. Aby do niej dopłynąć, należało najpierw przedostać się za granicę Cesarstwa Rosyjskiego do Prus. Aby do Prostek – to częste wówczas powiedzenie. Już w połowie XIX wieku w Prusach Wschodnich pojawili się Agenci Towarzystwa Żeglugi Morskiej HAPAG, rekrutujący ochotników do wyjazdu za ocean. Do Prus Wschodnich zwłaszcza pod koniec XIX wieku transporty emigrantów były prowadzone przez grupy przemytników, którzy opłacali carskich strażników granicznych. Dalszą podróż emigranci odbywali koleją do portów w Bremie, Hamburgu i Rotterdamie. Podróż do Ameryki kosztowała pod koniec XIX wieku około 100 dolarów, co stanowi dziś równowartość około 1700 dolarów. W czasie podróży na nieświadomego chłopa czyhali w porcie cwaniacy z towarzystw okrętowych oszukujący na wymianie pieniędzy oraz często pobierający fikcyjne opłaty. Sama podróż statkiem nie należała do łatwych i przyjemnych. Towarzystwa okrętowe przerabiały parowce w taki sposób, aby przewieźć jak największą ilość ludzi. Warunki higieniczne były fatalne i wielu nieszczęśnikom nie udawało się przetrwać podróży.

Raj obiecany – Ameryka
Po podróży, aby dostać się do Ameryki należało przejść przez symboliczną, ale i rzeczywistą bramę do przysłowiowego raju, czyli stację przyjmującą imigrantów. Początkowo w latach 1855 – 1890 stanowił ją były fort Castle Garden, przez który przeszło około 8 milionów ludzi. Wzrastająca w szybkim tempie liczba ludności z Europy na początku lat 90-ych XIX wieku spowodowała, że stacja przyjmująca emigrantów została przeniesiona na wyspę Ellis Island, leżącą u wybrzeży Nowego Jorku. W latach 1892-1954 przewinęło się przez nią ponad 16 milionów ludzi, w tym około 2 miliony z terenów Polski. Najpierw należało przejść przez krótki egzamin medyczny, który miał za zadanie ocenić stan zdrowia przybyłego i jego przydatność dla gospodarki amerykańskiej. Następnie odbywało się krótkie, trwające około 3 minut przesłuchanie. Osoby, które nie przeszły jednego z tych etapów deportowane były z powrotem do Europy.

Gorączka Brazylijska

W latach 90. XIX wieku chłopów z Królestwa Polskiego i Galicji ogarnęła tzw. gorączka brazylijska. Przypłynęło wówczas do Brazylii około 85 tysięcy osób. Kolejna fala do Ameryki Łacińskiej, w latach 1911-1912 ruszyła głównie z terenów z Lubelszczyzny i z Podlasia. Przybyło do Brazylii około 10 000 osób. Mniej licznie emigranci przybywali do Argentyny, Urugwaju, Paragwaju i Peru. Wyjeżdżano również wedy dobrowolnie na Syberię, aby tam szukać lepszego życia, gdzie ziemi było w bród, należało jednak swoje miejsce do życia stworzyć od podstaw.
Tematu emigracji nie sposób wyczerpać w formule krótkiego artykułu. Warto jednakże jeszcze wspomnieć o niepamiętanym eksodusie ludności, który miał miejsce na terenie zaboru rosyjskiego i dotyczył w dużej mierze ludności dzisiejszego województwa białostockiego. Mianowicie w sierpniu 1915 roku w efekcie załamania się ofensywy wojsk rosyjskich w walkach z armią pruską na zachodzie imperium, nastąpiła ewakuacja ludności w głąb Rosji zwana Bieżeństwem. W dużej mierze dotknęła osób wyznania prawosławnego. Szacuje się, że domostwa opuściło od 2 do 3 milionów ludzi, z samej guberni grodzieńskiej około 800 tysięcy mieszkańców. Wielu z nich wróciło po zakończeniu I wojny światowej i wybuchu rewolucji październikowej w Rosji. Powroty do nieistniejących, zniszczonych podczas bieżeństwa wsi trwały jeszcze w latach 20-ych XX wieku.

Genealogia – pamięć o korzeniach
Ciekawe jest to, że niektórzy kultywowali pamięć o miejscach,z których przybyli, a pamięć o Białymstoku w odległych miejscach na ziemi jest wciąż żywa. Pod koniec XIX wieku emigranci z guberni grodzieńskiej na Syberię, założyli w guberni tomskiej wioskę Białystok. Mimo okrutnych lat rewolucji i czystek stalinowskich do dziś jest tam żywa pamięć o ojczyźnie przodków, a po 1990 roku zaczęto w miejscowej szkole nauczać języka polskiego.
W aglomeracji Tel Aviv Jaffa w Izraelu w mieście Jehud-Monosson został z kolei w roku 1950 założony przez emigrantów żydowskich, którzy ocaleli z holocaustu kiriat Białystok.

Dawid Sohn, emigrant do Stanów Zjednoczonych z 1912 roku w latach międzywojennych kierował pomocą finansową skierowaną do białostockich żydów, szczególnie istotną w okresie wielkiego kryzysu. W Nowym Jorku wydawał pismo Bialystoker Stimme, którego ideą było zachowanie pamięci o mieście ojczystym. W 1951 roku, już po holocauście wydał 350-stronicowy album zawierający zdjęcia białostockich żydów. Jest wśród nich wielu znanych filantropów, fabrykantów, intelektualistów i rabinów XIX-wiecznych, jak i współczesnych Sohnowi Żydów z lat 50-ych XX wieku. Jest to dziś jedyna taka wizualna pamiątka po żydowskich mieszkańcach naszego miasta w XIX wieku.
Kiedyś wyjeżdżali, dziś ich potomkowie przyjeżdżają do Białegostoku i okolic, aby spojrzeć własnymi oczami na kraj swych przodków. Aby spróbować białysa, przygotowywanego przez mamę lub babki ziemniaczanej. Często w poszukiwaniach przodków trafiają do białostockich archiwów lub do okolicznych archiwów parafialnych.

Genealogia – co kryją podlaskie archiwa?
Archiwum Państwowe w Białymstoku przechowuje księgi stanu cywilnego różnych wyznań, akta Starszego Notariusza z Grodna z XIX wieku a także sporo innych źródłowych materiałów archiwalnych. Archiwum zlokalizowane jest w historycznym miejscu przy Rynku Kościuszki, gdzie dawniej mieścił się budynek dawnego odwachu, czyli punkt stacjonowania różnego rodzaju wojsk i straży, wybudowany w 1753 roku przez Jana Klemensa Branickiego. Obecny wygląd archiwum nawiązuje do cekhauzu wybudowanego w miejscu dawnego odwachu przez władze pruskie przed 1808 rokiem. Styl architektoniczny nawiązuje do wzorców budowlanych obowiązujących w państwie pruskim. Charakterystyczny jest na przykład ryzalit wgłębny, nad którym dach wspierają cztery kolumny w porządku jońskim. W okresie zaborów budynek pełnił funkcję stacjonowania ówczesnej straży miejskiej. W lipcu 1944 roku, jak wiele innych budynków w centrum Białegostoku został spalony przez wycofujące się wojska niemieckie. Odbudowę budynku zainicjował Stanisław Bukowski, przeprowadzając inwentaryzację ruin, a samą odbudowę wykonano według projektu Zenona Filipczuka. Archiwum wydaje regularnie książki i publikacje dotyczące historii Białegostoku. Przygotowuje również wystawy czasowe, które można oglądać przed wejściem do budynku.
Kolejną placówką do której trafiają osoby poszukujące informacji o przodkach jest Archiwum Archidiecezjalne zlokalizowane w nowym, wybudowanym w 2002 roku gmachu przy ulicy Warszawskiej. Warto wiedzieć, że poza duplikatami ksiąg metrykalnych parafii rzymskokatolickich, pochodzących z najbliższych dekanatów, w zasobach archiwum znajdują się również dokumenty pergaminowe Kapituły Wileńskiej z lat 1387-1922, akta Kapituły Wileńskiej z lat 1391-1940, akta Kurii Metropolitalnej Wileńskiej z lat 1388-1940, czy akta Kurii Metropolitalnej Wileńskiej z lat 1391-1944. Przy archiwum w tym samym budynku można oglądać wystawy organizowane przez Muzeum Archidiecezjalne o różnorodnej tematyce – poświęcone historii kościoła, fotograficzne, malarskie i inne, którym towarzyszą często profesjonalnie wydawane publikacje. Muzeum Archidiecezjalne udostępnia również salę białostockiemu oddziałowi Instytutu Pamięci Narodowej na różnego rodzaju imprezy popularyzatorskie dotyczące najnowszej historii Polski, odczyty, wykłady, prezentacje, promocje książek i pokazy filmów.

Ważnym miejscem na archiwalnej mapie Białegostoku jest również Archiwum Diecezjalne mieszczące się w budynku Centrum Kultury Prawosławnej przy ulicy św. Mikołaja, gdzie przechowywane są księgi metrykalne różnych parafii prawosławnych Diecezji Białostocko-Gdańskiej. Na miejscu organizowane są również różnego rodzaju wystawy dotyczące szeroko rozumianej kultury prawosławnej.
Genealogia – źródła
Przy przygotowywaniu artykułu korzystałem z następujących pozycji:
Jerzy Mazurek „Kraj a emigracja. Ruch ludowy wobec wychodźstwa chłopskiego do krajów Ameryki Łacińskiej (do 1939 roku)”, Warszawa, 2006”
Marcin Dobrowolski, „Dokąd uciekali Polacy? Poznaj najpopularniejsze destynacje!”, Puls Biznesu 02.09.2015
Adam Czesław Dobroński „Wioska Białystok jest na Syberii. Warto o tym pamiętać i pomagać.”, Kurier Poranny, 1 listopada 2009
Monika Żmijewska „ Jak Żydzi z całego świata zamknęli Białystok w albumie”, 20 lutego 2015
Ryszard Koronkiewicz „Brama do lepszego świata”, Nasz Sztabiński Dom, nr 11/2013, 12/2013, 1/2014.
Wiesław Wróbel „Od cekhauzu do Archiwum Państwowego”, Kurier Poranny, 22-24 stycznia 2016
Fotografia wiodąca do artykułu: prywatne zbiory Daniela Paczkowskiego

Znam te klimaty z sąsiedniej Suwalszczyzny, która chociaż odmienna nieco od Podlasia, w kwestii emigracji miała to samo. Podobnie jak Daniel Paczkowski, którego znam od dawna i lubię, drążę wątki emigracyjne nawiązując kontakty z potomkami wspólnych przodków. Genealogia to fascynująca i bardzo wciągająca dziedzina nauki. Dla badania genealogii Suwalszczyzny bezcennym narzędziem jest wyszukiwarka Jamińskiego Zespołu Indeksacyjnego, którego obaj z Danielem jesteśmy członkami. https://jzi.org.pl/wyszukiwarka/