Czy istnieją jeszcze jakieś synagogi w Białymstoku? To bardzo częste pytanie, zadawane przez turystów jak i mieszkańców regionu zupełnie niezorientowanych w materii historycznej. Informacje o społeczności żydowskiej w Białymstoku są często sprzeczne, niepełne, zafałszowane. Porządkowanie warto zacząć od podstaw. Dzisiejszy wpis przedstawia najważniejsze nieistniejące synagogi w Białymstoku. W kolejnym te które przetrwały.
Jeżeli interesuje Cię temat społeczności żydowskiej w Białymstoku serdecznie zapraszam do zapoznania się z moim szczegółowym opracowaniem na temat ostatnich lat jej życia w naszym mieście. Artykuł ukazał się także na łamach Gazety Wyborczej. Czytaj TUTAJ.
Ilu Żydów mieszkało w Białymstoku?
Oto kolejne ważkie zagadnienie na które nie ma przecież jednej odpowiedzi – zależy w którym okresie historycznym. Pierwsze wzmianki o społeczności starozakonnych w Białymstoku pochodzą z 1658 roku. Po śmierci Jana Klemensa Branickiego czyli w 1771 roku określono ilość domów chrześcijańskich na 280 zaś żydowskich na 170. Jednak prawdziwy bum osadniczy miał się dopiero zacząć. W XIX wieku Białystok z małej osady przypałacowej zmienił się w prężny ośrodek przemysłowy określany mianem Manchesteru Północy. Ściągali tu przedsiębiorcy i inwestorzy różnych nacji, budowano setki domów, fabryk, składów. Cegielnie nie nadążały z produkcją budulca. Fabryki potrzebowały tysięcy pracowników. Jednocześnie polityka carska wobec Żydów polegała na wypieraniu ich na obrzeża Cesarstwa Rosyjskiego – wielu z nich, w poszukiwaniu swojego miejsca na świecie, trafiało na tereny dawnej Rzeczpospolitej, w tym także na Podlasie. Nastąpił gwałtowny napływ Żydów z głębi Rosji (zwanych Litwakami) i to właśnie wówczas, w kulminacyjnym momencie, w latach 1881-1887 aż 84% mieszkańców Białegostoku stanowili starozakonni. Spadek koniunktury, bezrobocie, pogrom 1906 roku, następnie I Wojna Światowa – wszystkie te czynniki wpływały na stopniowe zmniejszanie się populacji Żydów. Jednak u progu II Wojny Światowej Białystok był bez wątpienia miastem żydowskim – stanowili oni przynajmniej połowę mieszkańców miasta, które liczyło wówczas ok. 100 tysięcy obywateli.

Część 1. Nieistniejące synagogi w Białymstoku
Ta ogromna, niezwykle ruchliwa i operatywna społeczność była bardzo zróżnicowana. Od dzielnic biedoty, poprzez robotników, kupców od ortodoksów w chałatach po oświeconą i nowoczesną klasę średnią, od bosych żebraków po bogaczy – właścicieli kamienic, przedsiębiorstw i pałacyków. Rozwój miasta następował wielotorowo i chaotycznie. Oprócz fabryk budowano przecież szkoły, szpitale, domy i… synagogi. Bez trudu znajdziemy informację, że w Białymstoku przed wojną funkcjonowało około 100 żydowskich bożnic. Często były to prywatne domy modlitwy na które adaptowano pomieszczenia przy szkole czy fabryce, niewiele o nich wiemy – nic po nich nie zostało. Jednak to synagogi stanowiły dumę społeczności żydowskiej, były ogromnymi inwestycjami i gromadziły określone środowiska…o nich wiemy więcej. Ocalały plany, kilka fotografii – spośród 6-u najważniejszych, które istniały jeszcze przed wojną, do naszych czasów dotrwały 3 – o nich przeczytacie w części drugiej artykułu.
1.Wielka Synagoga (1909 – 1941)

Pierwsze i najstarsze synagogi w Białymstoku były budowane w dzielnicy żydowskiej Szulhof, której serce stanowił plac kahalny – dziś jest to zabudowa wokół pomnika spalonej synagogi czyli okolice gmachu PZU – od ul. Suraskiej do ul. Legionowej.
- Najstarsza bożnica została tu wybudowana w 1692 lub 1718 roku. Prawdopodobnie dotrwała do 1941 roku jako dom modlitwy dla mężczyzn i spłonęła wraz z całą dzielnicą żydowską. (fot.1 biały budynek po lewej)
- Jednak ten mały, biały budyneczek nie był główną synagogą Białegostoku.
fot 2. Synagoga Stara. fot. Muzeum Podlaskie Od czasów Izabeli Branickiej (która zresztą osobiście wsparła budowę) tj. od 1771 roku funkcjonowała tutaj tzw. Synagoga Stara (fot.2) Był to budynek bardzo podobny do bożnicy, która do dziś istnieje w Tykocinie. Murowany, na planie zbliżonym do kwadratu, nakryty czterospadowym dachem zwieńczonym latarnią i otoczony babińcami. W 1905 roku został rozebrany – jako mocno nadszarpnięty i za mały na potrzeby tak dużej społeczności. W jego miejsce miała wkrótce zostać wybudowana nowa synagoga.
- Wielka Synagoga okazała się inwestycją na tyle kosztowną, że jej ukończenie przeciągnęło się o kilka lat. Budowie nie sprzyjały też okoliczności polityczne. Wybuchła wojna Rosyjsko-Japońska a przez cesarstwo przetoczyła się rewolucja 1905 roku. W 1906 roku w Białymstoku miał miejsce tragiczny w skutkach pogrom. Budowę kontynuowano od 1909 roku. Ostatecznie huczna inauguracja miała miejsce w 1913 roku. Architektonicznie nowa synagoga wpisuje się w modny wówczas styl mauretański. Salę modlitw przykrywała kopuła z iglicą i lekko wysuniętymi okulusami. Aneksy boczne zwieńczyły dwie dodatkowe, baniaste kopułki. Całość wyraźnie górowała nad tą częścią miasta.
Wielka Synagoga. fot. Muzeum Podlaskie w Białymstoku fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe Chanajki. fot. NAC

Ostatnim rabinem Wielkiej Synagogi i Białegostoku był Gedali Rozenman. Wielce zasłużony i szanowany, zarówno w społeczności żydowskiej jak i chrześcijańskiej. Wprowadził zwyczaj śpiewania hymnu polskiego w synagodze z okazji świąt narodowych. Uczestniczył we wszystkich uroczystościach państwowych. Zdjęcia rabina Rozenmana błogosławiącego Marszałka Piłsudskiego obiegły całą Polskę. Zginął w getcie w 1943 roku. Synagoga została spalona przez hitlerowców 27 czerwca 1941 roku. W środku zamknięto ok. 800 osób a następnie do budynku wrzucono granaty. Dym z dogorywającej synagogi unosił się nad miastem przez wiele dni a po wojnie miejsce gdzie stała znaczyła metalowa konstrukcja z kopuły. W 1995 roku w nawiązaniu do tego obrazu i dramatu ludności żydowskiej, powstał pomnik upamiętniający Wielką Synagogę.

2. Synagoga Zabłudowskich – Chorszul – Chóralna (1834-1943)
Synagogę ufundował jeden z najzamożniejszych i najbardziej poważanych białostockich Żydów – Izaak Zabłudowski. Właściciel dwóch najlepszych kamienic w Białymstoku (dziś Astoria i kamienica Frankowskiego) ale także zwolennik Haskali czyli żydowskiego oświecenia. Czym w istocie była Haskala? Liberalizacją ortodoksyjnego prawa religijnego i dążeniem do asymilacji. Zwolennik oświecenia zrywał z tradycyjnym wyglądem – nie nosił pejsów i chałata, nie był nadmiernie religijny, mówił po polsku, nie przestrzegał ortodoksyjnych zasad koszerności, wychodził poza życie społeczności żydowskiej itd. Już sama architektura budowli sugeruje jej charakter. Synagoga zrywa z tradycyjnym schematem (sala główna otoczona dobudowanymi babińcami) na rzecz podłużnego planu budynku gdzie babińce, przedsionek i sala główna tworzą zwartą bryłę nakrytą wspólnym dachem. Jej nazwa zwyczajowa nawiązuje do sprowadzenia w latach 50. XIX wieku chóru i kantora z Kijowa – był to jeden z objawów reformy judaizmu. Synagoga Chorszul była więc centrum białostockiej Haskali. To tutaj prawdopodobnie modliła się rodzina Zamenhofów przed wyjazdem z Białegostoku. Synagoga została spalona podczas likwidacji getta w 1943 roku. Mieściła się przy ul. Białówny, niedaleko wylotu ul. Zamenhofa.

3. Synagoga Pułkowa (1861-1941)
Rzeczywiście, w czasie gdy została zbudowana wyraźnie górowała nad otaczającą ją zabudową. Dopiero gmach Wielkiej Synagogi przyćmił budowlę z ul. Sienkiewicza. Jak pisze Tomasz Wiśniewski – uroczystemu otwarciu bożnicy w obecności władz carskich towarzyszył występ orkiestry pułkowej – stąd nazwa pułkowa. Z kolei Andrzej Lechowski w swoim artykule w Gazecie Wyborczej, nieco szerzej wyjaśnia:

„Na uroczystość przybyli zaproszeni oficerowie białostockiego garnizonu z pułkownikiem Dzikańskim na czele. Towarzyszyła im też orkiestra wojskowa. Przyszli też nauczyciele i dyrektor pobliskiego gimnazjum. Goście podarowali zwój Tory, który przez rabina był obnoszony wokół bimy, a następnie złożono go w Aronie. Po tej procesji rabini zgromadzeni na bimie odmówili modlitwę za cara Aleksandra II i jego rodzinę. Po jej zakończeniu wyznaczeni Żydzi podali gościom kieliszki z winem. Pułkownik Dzikański „wypił jeden kielich na cześć cesarza, a drugi na cześć żydowskich przedstawicieli i białostockich kupców”. I właśnie od tego toastu wzięła się nazwa Pulkower Bejt – Midrasz, czy też Synagoga Pułkowa. Białostoccy Żydzi przez następnych blisko 80 lat kąśliwie, bez specjalnej aprobaty, przypominali w tej nazwie powinszowania pułkownika wygłaszane z bimy.”
Ze względu na notorycznie wylewającą rzekę, podtapianie synagogi i ciasną zabudowę wokół nazywano ją też Sewastopol Szpot czyli obszar bez wyjścia jak twierdza Sewastopol. Prawdopodobnie była to synagoga reformowana. Zbudowana na planie prostokąta z górującą salą główną, nakryta dwuspadowym dachem z dwoma niższymi aneksami bocznymi. Kiedy w 1941 roku w jej wnętrzu zabarykadowali się sowieccy żołnierze została wysadzona przez Niemców. Podobno siła wybuchu naruszyła ściany pobliskiego VI Liceum Ogólnokształcącego.
W części drugiej przeczytacie o trzech synagogach, które przetrwały: Synagogi w Białymstoku część 2.
Synagogi w Białymstoku – źródła
Przygotowując powyższy tekst bazowałam na:
- Wielka Synagoga w Białymstoku. Piotr Niziołek, Wyd. Muzeum Podlaskiego. Białystok 2016
- Białystok-Mayn Heym. pod.red. Daniela Boćkowskiego, wyd. Muzeum Wojska w Białymstoku. Białystok 2015
- Bóżnice Białostocczyzny. Tomasz Wiśniewski, wyd. David. Białystok 1992
- Historie na piątek i świątek. Pułkownik w synagodze. Andrzej Lechowski w: Gazeta Wyborcza, 16 lipca 2012
bardzo mi się podobało
Dzięki!
Piękne tematy, choć smutne, światy umarłe lub ginące. Dobrze że trwają w pamięci i można czegoś soę o nich dowiedzieć.
Historii nie zmienimy ale świadomość możemy kształtować…
Wnikliwy obserwator stosunków panujących na ziemiach polskich na przełomie wieku XIX i XX, pozytywista Bolesław Prus, tak ujął tę sprawę w „Kronikach”:
„Stosunek niektórych grup żydowskich do Polaków jest nie tylko niegodziwy, ale wprost – nieprzyzwoity. Prawie w tej samej chwili, kiedy liberałowie żydowscy drwiącym tonem w imię rycerskości żądają od Polaków, aby głosowali za zupełnym równouprawnieniem Żydów w radach miejskich, w tej samej chwili ” litwacy” odgrywają rolę rusyfikatorów u nas, nawet obrażają nas, a Żydzi poznańscy wręcz głoszą, że zawsze walczyli przeciw Polakom w interesie Niemców (…). No i naturalnie upominają się o łapówkę. Dla zupełności tego ohydnego obrazu niektóre partie czy grupy Żydów nie cofają się przed pogróżkami, a nawet czynami. Polskim sklepom kooperatywnym Żydzi nie chcą wynajmować mieszkań w swoich domach; młynarze-Żydzi roszczą pretensje wyłącznego prawa dzierżawienia wszystkich młynów w kraju (…) Żydzi prawowierni u nas znają tylko jedną formę uspołecznienia: swoją narodowość; lekceważązaś prawa jednostki (choćby co do przechodzenia na inne wyznanie, lekceważą sąsiadów i używając łagodnego wyrazu nie tolerują cywilizacji. Takie stanowisko nie ma przyszłości (…)” (B. Prus, „Kroniki”, t. XX).
Nieco dalej Prus ocenia sytuację Żydów w Królestwie:
„Wracam teraz do Żydów nieprzejednanych. Narzekają oni na upośledzenie. To prawda, są oni upośledzeni – w państwie, ale nie wobec nas, Polaków. Wobec nas posiadają oni przywileje, o których ciągle się zapomina:
1) mają swój samorząd gminny, do którego nigdy nie mieszał się żaden Polak;
2) posiadali i posiadają mnóstwo, ale to mnóstwo stowarzyszeń ekonomicznych, filantropijnych i oświatowych;
3) prawie każdy Żyd umie czytać, pisać i rachować dzięki szkólkom elementarnym, które Żydzi w swoim języku mają, a jakich nam mieć nie wolno;
4) w razie konkurencji z chrześcijanami nie robią sobie ceremonii, to jest, nie dopuszczają do współzawodnictwa, bojkotują, doprowadzają do bankructwa i jeszcze wniebogłosy narzekają na ucisk!
Innymi słowy, w wyścigu o dobrobyt, dzięki zakazom, które spadły na nas, a nie dotyczyły ich, Żydzi mają i mieli ogromną przewagę. Toteż już dziś prawie cały handel, cale płynne bogactwo narodu znajduje się w ich rękach”
Prus był znanym antysemitą, w jakim celu wkleił pan tutaj te rozważania? Proszę o odpowiedź – co to ma do białostockich synagog?
„Nieprawidłowości, jakie zaczęły wytwarzać się na ziemiach polskich w wyniku ekspansji „litwaków”, zauważali także pisarze polscy pochodzenia żydowskiego. Historyk Wilhelm Feldman pisał:
„Dopiero Żydzi rosyjscy w Warszawie założyli dzienniki żargonowe. Nie znając mowy polskiej, zaczęli odnosić się do niej wrogo i w ogóle występować wobec społeczeństwa polskiego prowokacyjnie. (…) Nad Wisłą dążyli do uzyskania prawno-państwowej zagwarantowanej odrębności, co by Królestwo pozbawiło charakteru polskiego.”-tego trudno posądzic o antysemityzm. Przytoczyłem te fragmenty gdyż brakuje w tym wszystkim tła historycznego tamtych czasów.
Prus otarł się o Nobla i nikogo to nie raziło że wyraził swój pogląd, o co dziś chodzi?
Dziś mamy doświadczenie Holocaustu. Wiemy do czego doprowadził antysemityzm. To chyba nietrudne do zrozumienia.
Pięknie opisane. Proszę nie przejmować się oszołomami. Są w każdym narodzie.
Dziękuję!