Od jakiegoś czasu wokół białostockich Dojlid przetacza się burza z piorunami. Żywo zainteresowani najstarszymi dziejami tej części Białegostoku powinni zajrzeć do naszego poprzedniego artykułu: TUTAJ oraz śledzić wiadomości w lokalnej prasie i telewizji. My skupimy się dziś na tym co Dojlidy zyskały i czym do dziś dysponują dzięki rodzinie Hasbachów. Następnym razem napiszemy o parafii prawosławnej i aferze dojlidzkiej z lat 20-ch XX wieku, która co nieco przypomina nam zamieszanie anno domini 2016 związane z poniższym pałacem:

Skąd się wzięli Hasbachowie w Dojlidach?
Pamiętniki Erwina Hasbacha doprowadzają historię jego rodu aż do XIV wieku. Jak to się stało, że nadreńska familia z tradycjami, na 80 lat uczyniła swoją siedzibą Białystok? Dojlidy stały się ukochanym rodzinnym gniazdem do którego uparcie wracały trzy pokolenia. Dlaczego spośród całego dobrego świata Hasbachowie wybrali właśnie Podlasie, które potem będą nazywać „ziemią ojczystą”?
Przypadki, przypadki…
Ewald Hasbach ogromnie przeżył śmierć swojego ojca. Rozpacz była tak głęboka, że w poszukiwaniu ukojenia chciał opuścić nie tylko rodzinne Kettwig ale i Niemcy. Zbieg okoliczności sprawił, że akurat w tym czasie, w pobliskim Aachen zatrzymał się August Moes – Niemiec ale właściciel fabryki sukien w dalekiej Rosji, konkretnie na terenie Polski pod zaborem rosyjskim…Wieści o tym, że Moes poszukuje dyrektora do swojej firmy dotarły do Ewalda, który jako wykształcony sukiennik skorzystał z nadarzającej się okazji. W 1860 roku rozpoczął pracę w …Choroszczy. Trwały lata przemysłowego prosperity – Manchester Północy czyli Białystok i okolice dawały ogromne możliwości. Rynek Rosji wchłaniał wszystko. W krótkim czasie Ewald Hasbach żeni się z siostrzenicą szefa (Marią) a już w 1863 roku rezygnuje z posady u Moesa i „rozkręca” własny interes. Oficjalnie „Fabryka Sukna i Trykotów Hasbach” powstaje w 1870 roku.
Kariera jak marzenie
Ewald jest bardzo pracowitym i operatywnym człowiekiem. Polskich pracowników przyucza do zawodu osobiście, eskortuje transporty sukna, dzierżawi pomieszczenia w okolicach Wasilkowa i na ul. Kilińskiego w Białymstoku. Jeszcze w Choroszczy Hasbachom rodzą się dzieci, w wychowaniu których pomaga nestorka rodu – teściowa Ewalda – Emila Korner. Trwa hossa, interes idzie świetnie. W 1874 Ewald dzierżawi od hrabiny Zofii Rudiger majątek Dojlidy. Białystok jest wtedy smrodliwym, zadymionym i chaotycznie rozwijającym się miastem z tysiącami robotników fabrycznych. Hasbachom umiera łącznie sześcioro dzieci…Do Dojlid przyciąga nie tylko czyste otoczenie ale także „energia wodna” czyli dawny staw młyński. I znowu jak na drożdżach – rośnie tkalnia, przędzalnia i farbiarnia. Oprócz zabudowań fabrycznych Hasbach urządza w Dojlidach swoją rodową siedzibę. Pałac położony nad stawem, sąsiaduje z szosą biegnącą do Zabłudowa, z wypielęgnowanym parkiem Kruzensternów i dobrami cerkwii dojlidzkiej. W nowej posiadłości dorastają trzej synowie Ewalda – Artur, Erwin i Waldemar. Senior rodu, Ewald Hasbach po ciężkiej chorobie umiera w 1901 roku podczas kuracji w Baden. Do tego czasu zdążył wykształcić synów, ustabilizować pozycję fabryki i nabyć wiele dóbr. Najukochańszy majątek Waliły (ze Stankiem, Sokolem, Świniobrodem i Izbiskiem: dziś gmina Gródek i Michałowo) możemy oglądać na dziesiątkach sielankowych, wakacyjnych zdjęć rodzinnych.
Pałac Artura Hasbacha
Po śmierci ojca, w latach 1905-1907 Artur Hasbach powiększył i upiększył rezydencję w Dojlidach. To właśnie jemu zawdzięczamy dzisiejszy wygląd pałacu. Częściowo otynkowany, częściowo ceglany, z pięknym łamanym dachem mansardowym, z dwoma wieżami krytymi ozdobnymi hełmami. Ciekawostką jest to, że pałac nie ma reprezentacyjnej fasady – z każdej strony piękny, dziś otoczony niewielkim parkiem dawniej zanurzony w morzu wypielęgnowanej zieleni. Znawcy odnajdują tu cechy neorenesansu włoskiego, francuskiego i niderlandzkiego. Pałac po II wojnie był w fatalnym stanie, rewaloryzacja trwała jeszcze w latach 80-ch XX wieku. Zajrzyjmy do środka…co pozostało po właścicielach? Stolarka, dwa piękne piece, kilka elementów wyposażenia. Darmo szukać ulotki czy informacji – urzędnicy i pracownicy nie wiedzą gdzie pracują i nie mają pojęcia co jest oryginalne. Odsyłają mnie od pokoju do pokoju w poszukiwaniu jednego pana, który mi opowie. Wędrując od biurka do biurka czułam się jak intruz. Jak w ogóle chciałam się dowiedzieć w Wojewódzkim Urzędzie Ochrony Zabytków w Białymstoku, który dziś ma siedzibę w Pałacu Hasbacha, czegoś więcej o jego wyposażeniu? Pana co się zna ostatecznie nie znalazłam.
Kolonia fabryczna
Kiedy Artur Hasbach przebudowywał rezydencję był u szczytu swoich możliwości finansowo – biznesowych, dysponował wielkim majątkiem a w 1910 roku zatrudniał aż 220 robotników. Kolonia domków dla pracowników fabrycznych usytuowana wzdłuż drogi prowadzącej do Zabłudowa powstała o wiele wcześniej, bo w latach 80-ch XIX wieku. Dziś z 11-u unikalnych domów tkaczy pozostało 8. Są objęte ochroną konserwatorską i stanowią wyjątkowy przykład założenia przyfabrycznego. Budowa tego typu osiedli nie była rzeczą zwyczajną. Tylko nieliczne i największe zakłady fundowały swojej kadrze mieszkania – zamieszkiwali je głównie majstrowie i robotnicy wykwalifikowani. Podobne kolonie wybudowali Moes w Choroszczy, Łyszczyński w Markowszczyźnie, Ripert i Jacobi w Dobrzyniewie oraz Zachert w Supraślu. Ewald Hasbach w Dojlidach ufundował 40 mieszkań rodzinnych i 20 kawalerek.
Zajrzyjmy do środka…W każdym budynku mieściło się pierwotnie po 6 dwuizbowych mieszkań – 4 w przyziemiu i 2 na piętrze. Rodziny lokowano na dole, kawalerów na ciasnym poddaszu. Przez środek domu na przestrzał przechodziła sień. Przed budynkiem funkcjonowały ogródki użytkowe a za nim chlewki, szopki i inne przybytki. Domki skanalizowano dopiero w latach 70-tych XX wieku.
Staw młyński
Utrzymanie zabytkowego stawu młyńskiego w porządku oraz kontrolowanie śluzy na rzece Białej czyli „stosunków” wodnych na obszarze przyległym do rezydencji było obowiązkiem rodziny Hasbachów. Wzdłuż stawu biegła reprezentacyjna aleja topolowa. Wielu z nas pamięta ten staw jeszcze pod koniec lat 80-ych. Wracając z przychodni na ul. Niedźwiedziej biegaliśmy po wąskim mostku nad śluzą…W dokumentacji ewidencyjnej katalogu parków województwa białostockiego z 1978 roku znajdujemy następującą notkę:
„…proponuje się objąć ochroną ekologiczną, zabytkowy staw graniczący z ogrodem (…). Jest to spowodowane zarówno względami historycznymi jak i koniecznością pozostawienia niezmienionych stosunków wodnych w okolicy. Zmiana stosunków wodnych spowodowałaby dewastację drzewostanu nie tylko dawnego ogrodu Hasbachów lecz również położonego obok większego parku krajobrazowego.”
Pomimo tego, dziś historyczny staw już niemal nie istnieje, wygląda jak poniżej, zaczął wyraźnie „znikać” od 1999 roku. Nasze władze nie martwią się o drzewostany… Rewitalizacja, którą zakładał projekt mieszkańców (do Budżetu Obywatelskiego) nie przeszła weryfikacji. Cokolwiek to znaczy. Więcej TUTAJ.
Dojlidy to nasze wspólne dobro
Oprócz pałacu, zadbanego stawu i kolonii domków pracowników po Hasbachach pozostał budynek dawnej kotłowni fabrycznej z murowanym kominem z 1904 roku. To całkiem dużo. Trzeba nam wiedzieć, że lata prosperity białostockiego przemysłu ucięły wydarzenia I Wojny Światowej. Wyposażenie zakładu zostało zarekwirowane i wywiezione w głąb Rosji, rodzina pomimo wysiłków nie miała wpływu na totalną dewastację zabudowań. W dawnej fabryce Niemcy uruchomili produkcję dykty. Po wojnie Hasbachowie podjęli próbę pociągnięcia zastanego interesu. Artur Hasbach z rozmachem przystąpił do usprawnień, przekwalifikowania pracowników i ogromnych inwestycji. Białostocka sklejka zaczęła zdobywać rynki europejskie. Niestety światowy kryzys lat 1929-1933 nie oszczędził Hasbachów. Na początku 1933 roku Sąd Okręgowy w Białymstoku pozbawił Artura Hasbacha prawa własności do przedsiębiorstwa. Tytułem zwrotu zadłużeń majątek wraz z pałacem przejął Skarb Państwa. Od 1997 roku zakład nosi nazwę Biaform i w dalszym ciągu produkuje sklejkę. Dojlidy nie doczekały się żadnej zbiorczej ulotki informacyjnej na potrzeby ruchu turystycznego.
Pisząc artykuł bazowałam m.in. na następujących wydawnictwach:
- Białystok Manchester Północy, Iwona Górska, Barbara Tomecka – Białystok 2010
- Hasbachowie. Z rodzinnego sztambucha, Elżbieta Kozłowska-Światkowska, Józef Maroszek – Białystok 2011
- Karty ewidencyjne zabytków – dostępne w Internecie
Bardzo dziękuję Adamowi Grabowskiemu oraz Maciejowi Rowińskiemu-Jabłokowowi za udostępnienie zdjęć. Powyższy tekst powstał dzięki wskazówkom i pomocy pana Sebastiana Wichra, któremu serdecznie dziękuję!
Zostaw komentarz