W cieniu Wersalu Północy
Pałac Branickich to oczywista wizytówka Białegostoku. Żadna wycieczka do stolicy Podlasia nie obejdzie się bez wizyty w rezydencji, która nawet dziś zaskakuje architektów, historyków i turystów. Dlaczego? Najprostsze porównanie – z Kozłówką, z Książem, z Baranowem, z Wilanowem, z zamkami Loary – jesteśmy w pierwszej lidze. Musimy jednak ustalić zasadniczą kwestię! Nie konkurujemy w wystroju wnętrz – pałac został skutecznie okradziony przez zaborców. Od 1950 roku mieści się tam siedziba główna Uniwersytetu Medycznego i ze względów praktycznych nie odtwarzano bajecznych apartamentów. Znawców tematu zachwyca autentyczność i rozległość założenia pałacowego – perfekcyjny plan właściciela, pomimo dziesiątek lat dewastacji – nie uległ zatarciu. Brama z zegarem, dziedziniec wstępny, monumentalne rzeźby Herkulesów, dziedziniec paradny, pałac a … potem ogrody francuskie, zwierzyńce, altany, egzotyczne ptaki i rośliny, operhaus, balet, kapela, galeria, fontanny … długo by wymieniać. Efekt był taki, że goście hetmana Branickiego wyjeżdżali z Białegostoku oszołomieni, zadziwieni tym, że gdzieś tam, pośród litewskich lasów istnieje prawdziwy raj na ziemi.

Preludium przepychu – Brama Wielka
W XVIII wieku, kiedy to strudzeni wielogodzinną podróżą goście docierali do Wersalu Północy pierwszym „szokiem”, mocnym akcentem i zapowiedzią niebywałego przepychu była monumentalna brama wjazdowa. Przypominająca łuk triumfalny, bogato zdobiona, zwieńczona złocącą się rzeźbą Gryfa – herbem rodziny Branickich. Zegar na wieży bramnej był symbolem prestiżu ale wówczas stanowił czytelny element symboliczny: oto hetman panuje nawet nad nieubłaganym czasem! Sprowadzenie mechanizmu zegarowego ze Szwajcarii było kosztowne, na takie Rolls-Royce’y stać było wyłącznie najbogatszych. (O zegarze przeczytacie TUTAJ)

Brama Wielka – koncepcja króla Augusta II Mocnego
W 1726 roku król August II Mocny był bardzo chory. W drodze powrotnej z sejmu w Grodnie niemal pożegnał się z tym światem. W dokumentach zachowały się zapisy, że władca cierpiał na gangrenę palca u stopy. Dziś wiemy, że była to zaawansowana cukrzyca – tłusta dieta, czerwone wino – nie pozostawały bez wpływu na stan zdrowia koronowanych głów całej Europy. W drugiej dekadzie XVIII wieku amputacja wciąż była bardzo ryzykownym zabiegiem. Wyzwanie stanowiło nie tyle odjęcie palca ile antyseptyka i gojenie się rany. W narodzie wciąż świeża była pamięć o śmierci króla Stefana Batorego w wyniku powikłań po podobnym zabiegu.

Wracajmy jednak do Białegostoku… August II Sas zmuszony okolicznościami zajechał z całą swoją świtą do rezydencji Branickich. W 1726 roku pałac wyglądał zdecydowanie skromniej ale majętny Jan Klemens miał na swoim dworze doskonałych lekarzy, którzy podjęli się ratowania króla. Amputacja skończyła się sukcesem, władca przeżył (a pewnie dzięki temu lekarze) lecz zalecenia rekonwalescencyjne były bezwzględne: żadnego podróżowania i wysiłków aż do czasu zasklepienia się rany. W ten sposób Białystok na kilkanaście tygodni stał się nieformalną stolicą Polski i Saksonii. Pobyt króla na białostockim dworze zmienił na zawsze życie Branickiego.
- Po pierwsze hetman uświadomił sobie jakie niedostatki ma jego rezydencja i pomiędzy listopadem 1726 a lutym 1727 podjął decyzję o szeroko zakrojonej rozbudowie pałacu.
- Po drugie Jan Klemens miał jedyną w życiu okazję na poznanie ścisłego otoczenia władcy: senatorów, tajnych radców – nie pozostało to bez wpływu na błyskotliwą karierę Gryfity.
- Po trzecie, dziś dla nas najważniejsze … kontakt z najlepszymi architektami wydatnie wpłynął na upodobania artystyczne i wykształcenie architektonicznej estetyki Branickiego. Od tej pory, przez dziesięciolecia hetman konsekwentnie realizował plan nadania królewskiego splendoru swoim posiadłościom.
- Trwałą pamiątką pobytu króla w Białymstoku jest budynek Bramy Wielkiej. To właśnie August II, entuzjasta architektury, odręcznie naszkicował plan budowli. Antoni Oleksicki pisze: „(…)podstawową rozrywką unieruchomionego przez kilka miesięcy w łożu króla było dyskutowanie i przeglądanie projektów architektonicznych (…)” Koncepcyjny szkic króla został przekształcony w projekt przez Jana Henryka Klemma.
Tak oto zupełnie przypadkowa wizyta króla o której do dziś niewielu białostoczan słyszało, na zawsze wpłynęła na życie i wygląd naszego miasta.

Brama Wielka – jeden z najlepiej zachowanych zabytków miasta
Pierwotnie, czyli przed przebudową rezydencji, brama główna do pałacu mieściła się tu gdzie dziś podziwiamy postaci walczących Herkulesów. W 1758 roku na dworze hetmana gościł francuski dyplomata. Branicki wyprawił go na kilkudniowe polowanie a w tym czasie zlecił ekspresowe przeniesienie bramy w miejsce gdzie stoi do dziś. Francuski dyplomata podobno nie mógł wyjść z podziwu jakież to wielkie zmiany zaszły podczas tych kilku dni. Taki był z naszego hetmana kawalarz!
Zarówno w XVIII jak i w XIX i XX wieku celem podróżujących, okupantów, zaborców, władz i innych możnych tego świata był Pałac Branickich. Przez Bramę Wielką po prostu przejeżdżano. Grabiono wnętrza pałacowe, wywożono rzeźby, rośliny, obrazy. Przebudowywano apartamenty, zdejmowano hełmy, dewastowano ogrodzenie a brama… trwała, nie stanowiła celu sama w sobie. Miała wiele szczęścia: nie trafiła jej żadna bomba, nie strawił pożar, nikt nie ukradł zegara. Po II wojnie światowej była jednym z niewielu nienaruszonych białostockich zabytków. Ot kilka dziur po kulach w tarczach zegara…Wprawdzie gryf ze szczytu wieży rozpadł się ze starości jeszcze w XIX wieku, nieakuratni architekci dołożyli 4 postaci geniuszy (w latach 1955-60), zmieniono jej barwę na białą lecz … dotrwała do roku 2000 bez większych perturbacji.
Kiedy w roku 2000 podjęto decyzję o renowacji szwajcarskiego mechanizmu zegarowego i planowano umieszczenie nowego gryfa na wieży, okazało się, że wnętrze budowli jest w opłakanym stanie. Zaniedbana, z przeciekającym dachem, z gniazdującymi ptakami – istniało poważne ryzyko, że nadgniłe, drewniane konstrukcje nie wytrzymają zbyt dużego obciążenia. Aby wydobyć mechanizm zdjęto dach i sprowadzono dźwig – nasz Szwajcar przez górę „odleciał” do naprawy, do pracowni pana Witalisa Puczyńskiego. W tym czasie wnętrze Bramy zostało gruntownie wyremontowane i wzmocnione solidnym, drewnianym belkowaniem. Uzupełniono zniszczone panoplia a w 2006 roku na szycie wieży zamontowano nowego, złotego Gryfa.
Hetman Jan Klemens Branicki dopiął swego – przezwyciężył czas. Pamięć o nim jest żywa a jego dzieła trwają, często wbrew wszystkiemu powstają jak feniks z popiołów…
Serdecznie dziękuję Krzyśkowi Kadziewiczowi za udostępnienie pięknych zdjęć Bramy i Pałacu Branickich. Krzysiek, jak widać jest utalentowanym fotografem i nie tylko partnerem ale i prawdziwym przyjacielem bloga. Zaglądajcie na stronę kadziewicz.eu znajdziecie tam mnóstwo zjawiskowych fotografii.



Zostaw komentarz