33 Krany – kraina najlepszego piwa
W miejscu gdzie kilka lat temu funkcjonował modny klub nocny z tańcami, w dawnym schronie, od niedawna istnieje pub o tajemniczej nazwie 33 Krany. Jest to z całą pewnością alternatywa dla wiecznie zatłoczonego Multibrowaru, albowiem te 33 krany to nic innego jak tyle to właśnie rodzajów lanego piwa z małych, tradycyjnych browarów z całej Polski.
Zacznijmy od początku. Wejście do lokalu zimą jest nieco ryzykowne – pokryte śniegiem płytki są fatalnie śliskie, uważajcie. Schodzimy schodami w dół, po prawej od wejścia interesująco otwarta „beczkownia”, niczym hydrofornia – pełno przewodów i beczek – artystyczny, ciekawy nieład.
Ogromny bar za którym uwija się obsługa. Panowie, bardzo szybko nawiązują kontakt, niewątpliwie znają się na piwie, opowiadają z pasją o tych wszystkich rodzajach browarów, smakach i sposobach warzenia. W głowie się kręci od informacji – bez ich pomocy ranek by nas zastał przy wybieraniu pierwszego kufla 🙂 Wybór jest faktycznie ogromny bo oprócz piwa z kranów można też skosztować czegoś spośród piw butelkowych. Sami spójrzcie na zdjęcie powyżej…istne, piwne szaleństwo! Dostaliśmy też dwa gatunki wyrobów ze Słodowego Dworu, lokalnego podlaskiego browaru z Harasimowicz.
Kufel 400 ml kosztuje 10 zł, można też zamówić testery w mniejszych szklaneczkach. Jeżeli nie znacie się za bardzo na piwie polecam tą opcję, można trafić na piwo którego gorycz przerasta nieobeznane podniebienie .
Niestety w lokalu nie zjecie niczego specjalnego – chipsy, paluszki, orzeszki. Słabo trochę jak na dzisiejsze czasy… Muzyka nie łupie za mocno, można spokojnie porozmawiać i za to wielki plus. Wystrój wnętrza – nie jest imponujący. Przytulne, ceglane ściany, bardzo ciekawy bar z ogromną tablicą a do tego … przaśne, ciężkie, rustykalne, drewniane ławy i stoły. Trochę jak z lat 90-ch… Wiem, że to pub ale jakoś to ze sobą nie współgra, bo toalety są na przykład bardzo klubowe – nowoczesne.
Piwo jest tu stosunkowo drogie więc mam nadzieję, że właściciele wkrótce dołożą trochę do interesu bo szkoda by było tego lokalu. Moda na fikuśne i tradycyjne piwa trwa ale białostocka klientela jest wymagająca. Bierhalle nie wytrzymało, na przeciwko mamy Kawelina z piwem litewskim za 8 zł gdzie można dobrze zjeść.
Lokal ma wielką szansę aby na stałe wpisać się w „piwną” mapę Białegostoku radzę jednak dać klientom coś więcej niż piwo bo konkurencja jest duża. Powodzenia!
Zostaw komentarz