Z przykrością informujemy, że restauracja Smaki Kaukazu zawiesiła działalność we wrześniu 2018 roku. Szukasz kuchni gruzińskiej w Białymstoku - zajrzyj do Nany.
Kilka lat temu Polacy odkryli i pokochali Gruzję. Na fali tego uczucia w całym kraju zaczęto otwierać knajpki z chaczapuri i chinkali (pierogi-sakiewki) oraz wydano dziesiątki przewodników i poradników dla podróżujących w rzeczonym kierunku. Białystok nigdy nie był specjalnie wyrywny w kwestii mody. Owszem, fale różnych fascynacji dochodzą do nas, a jakże - jednak nie jest to bałwochwalcze naśladowanie stolicy. Z racji mniej zasobnych portfeli i miłości do kuchni lokalnej nie możemy mówić o wysypie egzotycznych lokali na Podlasiu. Splajtowała restauracja indyjska, egipska. Ba! Nawet moda na fast-Wietnam-żółty smok przeminęła jak sen. Lubimy nasz swojski PSS Społem i basta 😉 Poważnie mówiąc - nie jest łatwo prowadzić nietypową kuchnię w Białymstoku. Nie chcę tu stwierdzić, że szczytem ekstrawagancji mieszkańców jest nieśmiertelna kuchnia włoska i sushi. Wręcz przeciwnie - łakniemy egzotyki. Trudnością jest jednak przebicie się wśród dziesiątek niedrogich lokali i utrzymywanie zainteresowania egzotyką na poziomie rentowności. Kochamy różnorodność więc trzymamy kciuki za każdy lokal oferujący kuchnię tematyczną. Dziś przedstawiamy Wam młodziutką białostocką restaurację - Smaki Kaukazu.
Restauracja ormiańsko - gruzińska nie weszła na kulinarną scenę Białegostoku z przytupem. Raczej wsunęła się cichutko i liczy na zdobycie naszych serc oryginalnością potraw. Przede wszystkim właścicielka lokalu doskonale wie jak przyrządzać dania które serwuje - choć mieszka w Białymstoku od 20 lat to urodziła się w Armenii. Gotuje tak jak całe pokolenia kobiet w jej kraju. Śmieszą więc krytyczne opinie "znawców" na profilu Facebookowym - każdy kto miał do czynienia z prawdziwą kuchnią Kaukazu zaświadczy o oryginalności potraw z Lipowej 30. Charakterystyczne przyprawy i dodatki, masa bakłażanów, papryki, orzechów włoskich i oczywiście wyśmienicie przyrządzone mięsa. Tych smaków nie da się pomylić z jakąkolwiek inną kuchnią!Prawdziwe smaki Kaukazu
Atmosfera
Już na wejściu restauracja zyskała w naszych oczach wielki plus. Jest niezwykle klimatyczna - urządzona tradycyjnie - z masą przytulnych zakamarków, tkanych kilimów i ludowych wzorów. To naprawdę miła odmiana w dobie dominacji stylu ikea/minimalizm. Czujemy przestrzeń i domowy luz. Na widok naszej sporej grupy kelnerka wyraźnie się spina - bardzo szybko dostajemy kartę dań. Po przejrzeniu krótkiego menu widzimy, że przed nami prawdziwa kaukaska przygoda. Wyłącznie oryginalne potrawy - frytek brak 😉 Nie znamy większości nazw a w koszyczku zamiast chleba dostajemy tradycyjne, ormiańskie pieczywo czyli lawasz. W lokalu jest sporo ludzi - sympatyczna pani lojalnie ostrzega nas o dość długim czasie oczekiwania, już rozumiemy skąd spięcie obsługi. Zamawiamy napoje i uzbrajamy się w cierpliwość - jesteśmy głodni więc dziękujemy za ostrzeżenie. Wbrew zapowiedziom czekaliśmy nawet nieco krócej niż przewidziane 20-25 minut. W tym czasie każdy rozkoszuje się swoim drinkiem - dzieci gęstymi, aromatycznymi sokami - morelowym i dereniowym, dorośli gruzińskim winem i wódką z granatów. Mamy też kaukaskie piwo! Geograficzna spójność bardzo nam imponuje. Nie ma tu żadnego przejścia na skróty do soku z kartonu, polskiego piwa i chilijskiego wina - wszystko jak się patrzy!
Smaki Kaukazu. Potrawy
Nasza grupa zamówiła sporo potraw. Od chinkali (z mięsem przez wegetariańskie), dolmę, zupy, pastę z fasoli aż po roladki z bakłażana i szaszłyki. Zaskoczyła nas ilość świeżych ziół i zupełnie nieznane nam smaki jak choćby połączenie owoców granatu z fasolą czy orzechami.
Pierogi - sakiewki czyli chinkali mają twarde końcówki, których się nie zjada - są swoistymi uchwytami. Należy złapać za nie pierożek, odwrócić i wypić ze środka rosół. Uwaga - rosół jest wrzący! Co ciekawe chinkali wegetariańskie w środku płynu wcale nie mają.
Zupy są ogromnie sycące - aromatyczne, suto osypane ziołami i naprawdę rozgrzewają. W mięsnych nie będziecie łowić wołowiny - o nie - uczciwie dominuje. W zupach warzywnych jak widać na zdjęciu bogactwo kolorów a co za tym idzie - smaków. Jeżeli chcecie zjeść przystawkę, zupę i drugie to może być problem ze zmieszczeniem 😉 W naszym przypadku, absolutnym hitem wśród przystawek okazały się roladki z bakłażana nadziewane orzechami włoskimi - poezja nieznanego na Podlasiu smaku! Pasta z fasoli oczarowała wegetarian a mięsożerni rozkoszowali się świetnie przyprawioną jagnięciną.
Mięso nie jest za ostre - dzieci mogą je spokojnie zjeść. Interesująca jest metoda podawania szaszłyków. Nie oczekujcie plastrów nabitych na szpikulec - dostaniecie grillowane porcje już zsunięte z rożna. W sumie to i dobrze - nie trzeba się mordować ze zdejmowaniem jadła z patyka.
Jeżeli w przeciwieństwie do nas nie jesteście wygłodzeni jako wilcy a chcecie spróbować tradycyjnej potrawy ormiańskiej to koniecznie przetestujcie dolmę - mini gołąbki z ryżem i mięsem, zawijane w liście winogron i podawane z pysznym sosem czosnkowym - niepowtarzalny smak a przy tym klasyka!
Smaki Kaukazu. Ceny i inne atrakcje
Smaki Kaukazu to nie jest droga restauracja - zdecydowanie półka w którą celuje przeciętny białostocki bywalec. Lokal ma wszelkie predyspozycje aby zostać na naszym lokalnym rynku na dłużej: interesujący krąg kulturowy, atrakcyjne ceny, przyprawy bliskie podlaskim podniebieniom, ciekawe połączenia smaków, wysoka jakość produktów, nietypowe soki i alkohole. Do tego sala z tańcami dla młodzieży 30+ - idealna do zorganizowania, rodzinnego przyjęcia, urodzin czy świąt. Tego zdecydowanie brakuje na ul. Lipowej w Białymstoku! Trzymamy kciuki i zachęcamy do testowania (wszystkich) Smaków Kaukazu.
Smaki Kaukazu
ul. Lipowa 30
Białystok
tel. 512 674 340
O Autorce
Anna
Anna jest przewodnikiem turystycznym PTTK i serdecznie zaprasza na Podlasie. Blog led by licensed tour guide. Leisure, Travel & Tourism in Podlasie.
Sobota godz 12:00 wchodze do lokalu. Jest pusto. Mowie dziendobry, usmiecham sie. Pani za barem zdejmując kurtkę jak za karę cicho mi odpowiada i z ponurą miną bez słowa krząta się. Biore menu i przeglądam. Pani za barem – zero kontaktu(nawet wzrokowego). Hm… może jeszcze zamknięte ale lokal jest otwarty i nikt mnie nie wyprasza.Po minucie odkładam menu, licząc po cichu, ze Pani zaprosi mnie do stolika domyslając się, ze chciałbym zjeść coś czego u nas dotychczas nie było. Zero kontaktu. Odwracam się i wychodzę. Chyba źle trafiłem. A szkoda:/
Myślę, że czas oczekiwania jest słabą stroną tej restauracji, o czym już kiedyś pisałem. Ale to też zależy w jaki dzień i o jakiej porze się przyjdzie. Kuchnią jestem zachwycony, a ostatnim moim odkryciem był smak wódki estragonowej, którą polecam, jeśli ktoś przyjdzie do Smaków Kaukazu pobiesiadować.
My trafiliśmy również na pustą restaurację, ogólnie klimat jest zachowany, aczkolwiek chcąc zamówić danie okazało się, że nie ma dużo potraw. Pani zaproponowała inne. Ale nie było miłe, gdy za tzw. „kebaba”policzyła prawie 50 zł. Bez przesady. Przystawka z bakłażanem smażonym niestety na zimno. 2 zwykłe łyżki za 7 zł. Porównując do Warszawy wypadło gorzej i niestety drożej.
na pewno się wybiorę z familijką
Sobota godz 12:00 wchodze do lokalu. Jest pusto. Mowie dziendobry, usmiecham sie. Pani za barem zdejmując kurtkę jak za karę cicho mi odpowiada i z ponurą miną bez słowa krząta się. Biore menu i przeglądam. Pani za barem – zero kontaktu(nawet wzrokowego). Hm… może jeszcze zamknięte ale lokal jest otwarty i nikt mnie nie wyprasza.Po minucie odkładam menu, licząc po cichu, ze Pani zaprosi mnie do stolika domyslając się, ze chciałbym zjeść coś czego u nas dotychczas nie było. Zero kontaktu. Odwracam się i wychodzę. Chyba źle trafiłem. A szkoda:/
Oooo bardzo szkoda 🙁
Myślę, że czas oczekiwania jest słabą stroną tej restauracji, o czym już kiedyś pisałem. Ale to też zależy w jaki dzień i o jakiej porze się przyjdzie. Kuchnią jestem zachwycony, a ostatnim moim odkryciem był smak wódki estragonowej, którą polecam, jeśli ktoś przyjdzie do Smaków Kaukazu pobiesiadować.
Uwielbiam estragon…ale do kurczaka 🙂 Następnym razem spróbuję skoro kolega poleca 🙂 Pozdrawiam!
My trafiliśmy również na pustą restaurację, ogólnie klimat jest zachowany, aczkolwiek chcąc zamówić danie okazało się, że nie ma dużo potraw. Pani zaproponowała inne. Ale nie było miłe, gdy za tzw. „kebaba”policzyła prawie 50 zł. Bez przesady. Przystawka z bakłażanem smażonym niestety na zimno. 2 zwykłe łyżki za 7 zł. Porównując do Warszawy wypadło gorzej i niestety drożej.