Modernizm to prąd architektoniczny traktowany w Białymstoku niczym przysłowiowe kukułcze jajo. Niestety taka tendencja doprowadziła miasto do utraty wielu ważnych budowli: świadków naszej historii i przemian społeczno-kulturowych. Artykuł Sebastiana Wichra, który zamieściliśmy na blogu przeczytało kilka tysięcy osób. Na Facebooku przetoczyła się wokół niego burzliwa dyskusja, która dała nam ogromną nadzieję. Rośnie grupa ludzi świadomych i ceniących modernistyczne dziedzictwo. Jednocześnie zadziwia ogrom i pewność siebie przykładowych specjalistów od maszyn rolniczych, fryzjerów, kelnerów, bokserów (z całym szacunkiem dla tych zawodów), którzy czują się ekspertami w dziedzinie historii architektury! Nie bacząc na to, że dyskutują ze specjalistą (Sebastian Wicher jest zabytkoznawcą) jednym acz gromkim słowem oceniają zabytki jako ruiny a przy tym cieszą się, że zostały wyburzone. Jako skromny przewodnik i historyk muszę przyznać, że nie zajęłabym tak twardego stanowiska w dziedzinie nawozów sztucznych, stali, lewego sierpowego ani jakości odżywek do włosów. Dość jednak tej akademickiej dysputy o wartości wykształcenia w mediach społecznościowych. Do rzeczy!
Modernizm – niedocenione dziedzictwo Białegostoku. Część 2
Dzisiaj przedstawiamy państwu drugą część artykułu Sebastiana Wichra, którą można śmiało zatytułować „Jak nie modernizować zabytków modernizmu”. Cóż bowiem z tego, że wiele budowli łaskawie doczekało XXI wieku…niektóre z nich zdegradowano podczas remontów, inne oszpecono oklejając reklamami, jeszcze innym wybito drzwi i okna… niczym ostatnie zęby staremu człowiekowi. Porównajmy lata ich świetności ze stanem dzisiejszym. Zapraszamy do dyskusji!
Eldom ul. Piłsudskiego 13/1
Jedną z form degradacji wartości kulturowych XX-wiecznego dziedzictwa jest jego modernizacja. Jej efekty, często w znacznym stopniu, wpływają negatywnie na zmianę architektury budynków. Jedną z pierwszych takich modernizacji na terenie Białegostoku, dokonanych po przemianach ustrojowych w 1989 r., była przebudowa pawilonu handlowego „Eldom” przy al. Piłsudskiego 13/1. Pierwotnie, projekt budynku handlowo – usługowego na potrzeby Przedsiębiorstwa Techniczno – Handlowego Zmechanizowanego Sprzętu Domowego „Eldom”, autorstwa architektów Gabriela Konopki i Andrzeja Kocia, powstał w roku 1965 w Wojewódzkim Biurze Projektów w Białymstoku. Realizację pawilonu powierzono Białostockiemu Przedsiębiorstwu Budownictwa Przemysłowego. Ukończony w 1969 r. budynek miał stanowić centralny obiekt handlowy tej części zabudowy alei, flankowany pawilonami rzemieślniczym i kawiarnianym z Domem Mody. Trójkondygnacyjna, prostopadłościenna bryła budynku, pierwotnie posiadała całkowicie przeszklony parter od strony al. 1-go Maja (ob. al. J. Piłsudskiego) oraz żyletkowe elewacje wyższych kondygnacji w formie pionowych aluminiowych przysłon przeciwsłonecznych, opartych na ramie stalowej. W konstrukcji budynku zastosowano żelbetowy szkielet ze ścianami wypełnionymi siporeksem i cegłą silikatową. W roku 1994 pawilon, w ramach adaptacji na potrzeby banku, został znacznie przebudowany, tracąc tym samym pierwotny wygląd.
Hotel Cristal – modernizm czy konstruktywizm?
Modernizacji został poddany także pierwszy powojenny hotel „Cristal” przy ulicy Lipowej 3/5. Miejsce pod jego zabudowę wyznaczono przy skrzyżowaniu ówczesnych ulic Stalina i Olejniczaka (ob. Lipowa i Liniarskiego), w niedalekim sąsiedztwie gmachu Komitetu Wojewódzkiego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. Projektantem obu obiektów był znany białostocki architekt Stanisław Bukowski z Centralnego Biura Projektów Architektury i Budownictwa. Budynek został oddany do użytku w 1952 r. jako Hotel Miejski (przez krótki czas funkcjonował pod nazwą „Żubr”), choć prace związane z elewacjami prowadzone były jeszcze w 1956 r. Architektura obiektu zestawionego z prostopadłościennych brył o różnej wysokości, założona na rzucie zbliżonym do litery „L” z oszczędną i rytmiczną dyspozycją elewacji, jest charakterystyczna dla powojennego „biurowego” konstruktywizmu. W trakcie modernizacji, prowadzonej w latach 90. XX w., przede wszystkim zabudowano narożną wnękę, ozdobioną pierwotnie efektownym neonem kobiety z kieliszkiem. Szklana ściana zabudowy stanowi obecnie swoistą powierzchnię reklamową. Na miejscu skromnego zadaszenia pulpitowego nad wejściem głównym, wprowadzono nieproporcjonalne zadaszenie odcinkowe na filarach. Zmieniono także podział okien klatki schodowej, a attykę od strony ulicy Liniarskiego „ozdobiono” schodkowym szczytem, usuwając jednocześnie znacznych rozmiarów neon z napisem „Cristal”. Wprowadzone elementy w znaczny sposób zacierają rytmiczną architekturę budynku, ujętego w gminnej ewidencji zabytków.
Szkoła Podstawowa nr 7 przy ulicy Wiatrakowej 18
Innym zabytkowym już obiektem, poddanym w ostatnich latach modernizacji jest przedwojenna Szkoła Powszechna im. Marszałka Józefa Piłsudskiego (obecnie Szkoła Podstawowa nr 7 im. Hugona Kołłątaja) przy ulicy Wiatrakowej 18. Do wybuchu II wojny na terenie Białegostoku zdołano zrealizować zaledwie cztery nowe gmachy szkolne. Wspomniany budynek został zrealizowany w latach 1935-1936 w oparciu o indywidualny projekt autorstwa warszawskiego architekta Władysława Nowickiego. Jego kubiczną bryłę oparto na prostokątnym dwutraktowym planie z korytarzem między traktami sal lekcyjnych. Dopiero w 1959 r. dobudowano skrzydło mieszczące salę gimnastyczną. Architektura tego wysokiego – jak na ówczesną zabudowę osiedla Antoniuk – gmachu, była umiejętnie zrównoważona przez zastosowanie horyzontalnych podziałów elewacji. Białe gładkie tynki, pierwotnie skontrastowano z ciemnymi płytkami terakotowymi w części cokołu, na słupach międzyokiennych oraz wyoblonych ościeżach wgłębnego portalu. W okresie międzywojennym, nowoczesna architektura gmachu szkolnego budziła podziw lokalnej społeczności. Miejscowi dziennikarze porównywali ją do wybitnego dzieła sakralnego – kościoła św. Rocha, projektu Oskara Sosnowskiego, pisząc na łamach „Tempa” następująco: Niewątpliwie, obok dominującego nad miastem Kościoła – Pomnika, gmach szkolny przy ul. Wiatrakowej będzie jednym z tych budynków, który górować będzie nad miastem, pyszniąc się krasą swej architektonicznej urody. Niestety, ostatnie prace remontowe związane z termomodernizacją elewacji poprzez zmianę jej artykulacji, kolorystyki oraz faktury tynku w dużym stopniu wpłynęły na obniżenie wartości artystycznych tego zabytku.
Willa Zygmunta Różyckiego ul. Grottgera 6. Modernizm wzorcowy
W ostatnich latach szczególnie częste są prace modernizacyjne budynków jednorodzinnych. W ich wyniku, znacznym przeobrażeniom uległa willa Zygmunta Różyckiego przy ul. Grottgera 6, ocalona od rozbiórki dzięki włączeniu do gminnej ewidencji zabytków. Różycki był w okresie międzywojennym cenionym w Białymstoku animatorem życia teatralnego, zaś w latach 1927-1929 zajmował stanowisko dyrektora słynnego w mieście hotelu „Ritz”. Willa powstała w okresie międzywojennym na terenie ekskluzywnego osiedla „Zdobycz Urzędnicza”, założonego w okolicach parku Planty i Zwierzyńca. Kubiczna bryła budynku, wzniesionego w konstrukcji drewnianej, została wzbogacona pięcioboczną werandą od strony ogrodu, dwukondygnacyjną loggią oraz szalówką w zróżnicowanym układzie. Ciekawym elementem willi pozostaje klatka schodowa w duchu polskiej sztuki dekoracyjnej. Budynek kilka lat temu został obłożony styropianem i otynkowany, zaś w ostatnim czasie oszalowano go w części drewnianą szalówką i blachą. Wymieniono również drewnianą stolarkę okienną i drzwiową na PCV, zaś drewniane geometryczne balustrady loggii zastąpiono szklanymi taflami.
Późny modernizm – dom przy ul. Zajęczej 29
Niedocenionym przykładem willi w duchu późnego modernizmu jest dom przy ulicy Zajęczej 29, zrealizowany według planów białostockich architektów Andrzeja Kocia i Idziego W. Łukaszewicza dla prof. Piotra Boronia, kierownika Kliniki Chorób Zakaźnych Akademii Medycznej, późniejszego jej rektora. Budynek o bogatym programie przestrzenno – funkcjonalnym oddano do użytku w roku 1972. W elewacjach willi zastosowano białą silikatową cegłę, drewno i szkło. Dzięki swojej nowoczesnej i oryginalnej architekturze do niedawna budynek wyróżniał się spośród jednorodzinnej zabudowy osiedla Dojlidy. Jednakże w ramach prac modernizacyjnych elewacje budynku obłożono styropianem, jednocześnie ujednolicając ich podział, co w znacznym stopniu obniżyło jego wartości architektoniczne.
Hufiec Związku Harcerstwa Polskiego przy ulicy Pałacowej 3/1. budynek zdegradowany reklamami…
Skrajnie negatywny przykład degradacji wartości kulturowych zabytków architektury modernizmu stanowi obecna siedziba białostockiego Hufca Związku Harcerstwa Polskiego przy ulicy Pałacowej 3/1. Wzniesiono ją w 1937 r. według projektu białostockiego architekta Szymona Pappe dla przedsiębiorcy Chackiela Bekkera. W czasie II wojny światowej w budynku mieściło się kasyno oficerskie SS, a od roku 1957 r. obiekt stanowi siedzibę Komendy Chorągwi Związku Harcerstwa Polskiego. W latach 80. XX w., podczas remontu budynku zmieniono jego układ przestrzenny oraz zabudowano taras. To jeden z niewielu znanych i zachowanych w mieście budynków autorstwa Szymona Pappego i bodaj najciekawszy w jego dorobku. Wyróżnia go wielki hall z zabiegowymi schodami ograniczonymi pełną balustradą oraz drewniane ozdobne belkowanie jednego ze stropów sali na piętrze, a także narożne okna, rurowe balustrady i charakterystyczne opaski okienne z fakturą nawiązującą do obróbki kamieniarskiej. Natłok i chaotyczne rozmieszczenie reklam na elewacji zabytku znacznie naruszają jego walory artystyczne – modernizm zdegradowano do poziomu słupa ogłoszeniowego.
Willa przy ulicy Nowogródzkiej 1 – modernizm to czy może Bauhaus…
W podobny sposób została oszpecona willa przy ulicy Nowogródzkiej 1. Budynek zrealizowano około 1926 r. dla Menachema Mendela Rywkinda. Podczas niemieckiej okupacji w domu tym zamieszkiwał doktor Gedali Rozenman, ostatni Naczelny Rabin Gminy Wyznaniowej Żydowskiej w Białymstoku i przewodniczący rady getta, prywatnie teść Rywkinda. Po wojnie, ukrywający się wcześniej w Brodach (ob. na terenie Ukrainy) Rywkind, wrócił z Armią Czerwoną do Białegostoku, gdzie został kierownikiem fabryki tekstylnej. Wyjeżdżając z Białegostoku do Izraela w roku 1946, podarował willę rodzinie Huzarskich jako dowód wdzięczności za ocalenie go podczas wojny. Rodzina Huzarskich w 1984 r. została wyróżniona przez Yad Vashem tytułem Sprawiedliwi Wśród Narodów Świata. Willę wzniesiono w drewnianej konstrukcji zrębowej z tynkowanymi i malowanymi na biało elewacjami i mezzanino zdobionym „ząbkowym” szalunkiem. Bryła budynku, zbliżona do prostopadłościanu, posiada od strony ul. Nowogródzkiej uskokową fasadą (w planie), pięcioboczny ryzalit od strony ul. Ciepłej i dwukondygnacyjny taras na zapleczu. To jeden z najstarszych i najlepszych przykładów domów mieszkalnych zrealizowanych w duchu wczesnego funkcjonalizmu na terenie miasta. Niestety, adaptacja części willi do celów handlowych połączona z częściową wymianą stolarki okiennej i szalowania „sidingiem” obniżyła częściowo walory artystyczne tego zabytku.
Domek szwedzki przy ul. Wołodyjowskiego 2. Czy to aby na pewno modernizm?
Wyjątkowym obiektem na mapie Białegostoku, gdzie modernizm wciąż pozostaje widoczny jest dawny pawilon Ośrodka Szkoleniowego Społecznej Pediatrii i Położnictwa, potocznie nazywany „domkiem szwedzkim” przy ul. Wołodyjowskiego 2. Obecnie mieści się tu Administracja Samodzielnego Publicznego Szpitala Klinicznego. Budynek powstał w kwietniu 1959 r. dzięki wysiłkom dr Ireny Białówny, cenionej w Białymstoku lekarki, pełniącej wówczas funkcję adiunkta w Katedrze i Klinice Chorób Dzieci Akademii Medycznej w Wojewódzkim Szpitalu im. J. Śniadeckiego w Białymstoku. Budynek o wartości 100 tys. dolarów wraz z całym wyposażeniem został przysłany do Białegostoku jako dar szwedzkiej organizacji Rädda Barnen, współdziałającej z UNICEF. Projektantami pawilonu byli Szwedzi: architekt Tor Bunner i inżynier Curt Olsson, a wykonawcą robót montażowo – budowlanych – szwedzkie przedsiębiorstwo „AB Wallit” ze Sztokholmu. Jedynie wykopy i wykonanie betonowych fundamentów zostało powierzone miejscowemu przedsiębiorstwu.
Skromna architektura pawilonu o rozczłonkowanej parterowej bryle, opartej na planie zbliżonym do litery „T”, z dwuspadowym dachem krytym dachówką ceramiczną i elewacjami szalowanymi drewnianymi listwami w układzie pionowym, bliska jest tradycyjnym rozwiązaniom. O związkach obiektu z modernizmem przesądza technologia użyta do jego budowy. Budynek składa się z wielkowymiarowych elementów prefabrykowanych sporządzonych z drewna. Stolarka drzwiowa wykonana została z drewna mahoniowego pokrytego politurą, zaś wiele materiałów instalacyjnych i wykończeniowych z tworzyw sztucznych i laminatów. W placówce warunki do szkolenia były komfortowe: zorganizowano 36 miejsc internatowych, salę wykładową, bibliotekę, zaplecze gastronomiczne. Choć z uwagi na plany rozbudowy zaplecza szpitalnego Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego, zakładana jest jego rozbiórka, to istnieje szansa na ocalenie tego wyjątkowego obiektu, np. poprzez jego translokację. Czy szansa ta zostanie wykorzystana?
Domek Szwedzki został zburzony w listopadzie 2017 roku
Podziękowania
Serdecznie dziękuję panu Sebastianowi Wichrowi za możliwość zamieszczenia artykułu na moim blogu, za pomoc przy publikacji tekstu i udostępnienie zdjęć. Dziękuję Adamowi Grabowskiemu za aktualne zdjęcia domku szwedzkiego.
Doceniam bloga, lubię nań wpisy, ale muszę coś napisać. Bardzo słabe są te argumenty „ad personam”. Jeśli ktoś jest kelnerem, to nie może uznać budynku za ruinę? Nie może wyrazić swego zdania? Może trzeba było umieścić artykuł w branżowym periodyku, a nie szerokodostępny w internecie?
Uściślając… Całkowicie zgadzam się z artykułem i sam ubolewam nad ubytkami w zabudowie Białegostoku. Nie rozumiem jednak tego słabego argumentu.
Napisałam wyraźnie, że szanuję każdy zawód ale nie rozumiem dlaczego ludzie tak łatwo wartościują – nie mając o temacie zielonego pojęcia. Nie przyjmują żadnych argumentów. Właśnie z powodu przeświadczenia o własnej nieomylności mamy to co mamy z zabytkami. Pan Sebastian argumenty ma ale nikt go nie słucha. Wszyscy wiedzą lepiej choć są z zawodu np. chemikami, malarzami albo inżynierami rolnictwa. Opinię wrazić trzeba i można ale wysłuchawszy specjalistów. Artykuł na blogu przeczytało 4 tysiące osób a zajawkę na Facebooku widziało 47 tysięcy ale to tam odbyła się dyskusja, która polegała głównie na naśmiewaniu się z „tych zabytków”, z oskarżeniami o chęć okradania społeczeństwa itd…
Dlatego też pozwoliłam sobie na taką dygresję. Moim celem nie jest obrażanie ale … sprowokowanie dyskusji, której nasze miasto potrzebuje.
Własnie bardzo dobrze Pani napisała. Ignoranci nie powinni się wypowiadać w kwestii zabytków, tylko przyjąć z pokorą opinię specjalisty, jak u lekarza. Natomiast w społeczeństwie demokratycznej równości każdy jest pyszałkiem i brak mu pokory aby przyznać, że na czymś się nie zna.
tez uważam, że pierwsza część tego artykułu nie jest tu potrzebna. Dobry dziennikarz, pisarz (nie wiem za kogo Pani się uważa) powinien być bezstronny. Myślę, że autor artykułu o modernizmie sam może bronić swojej racji, bez Pani pomocy.
Uważam się za przewodnika po historii ale oczywiście ma pani pełne prawo myśleć inaczej niż ja i wyrażać swoją opinię o tym jak piszę. Blog jest autorskim pomysłem i pozwolę sobie jednak na różne takie ironiczne wstawki – na szczęście programowo piszę subiektywnie.
Pani Anno,
w mojej opinii Pani artykuł, jest bardzo interesujący. Czytałam z zachwytem i ciekawością. Bardzo Pani dziękuje, za jego napisanie.
Pozdrawiam
Anita
Pani Anito artykuł napisał pan Sebastian Wicher także w imieniu autora dziękuje bardzo!
Cóż ma dać dyskusja zwykłych szaraków, których zdanie na temat architektury ogranicza się tylko do stwierdzeń: ładne, brzydkie, stare, zniszczone (jak również i gorsze frazesy)… W przypadku białostockiej architektury, to my, zwykłe szaraki mamy nie wiele do powiedzenia, w przeciwieństwie do p. Rogowskiego czy p. Sawickiego, którzy chyba obrali sobie za życiowy cel, zabawę w SimCity, na prawdziwym mieście.
Jednakże. Większość przedstawionych budynków, w obu artykułach, można zaliczyć po prostu jako odrzuty prawdziwej architektury, gdzie takie pojedyncze domy czy pawilony, postawione wśród drewnianych chat bądź kamienic, ni jak się mają do charakteru choćby dzielnicy, już nie mówiąc o całościowym klimacie miasta. Tym bardziej patrząc, jak styl wczesnego modernizmu, nie jest odbierany na poważnie w innych polskich miastach, czy nawet za granicą.
Tak naprawdę z tych wszystkich budowli, najbardziej mi szkoda Chłodni przy której się wychowałem i do tej pory uważam, że zachowanie elewacji powinno być czymś naturalnym, jak również z projektu jej „odmrożenia”, świetnie wyglądała opcja przebudowania jej na halę widowiskowo-sportową. Na pewno stałaby się jednym z symboli Białegostoku. Cóż… Taki mamy klimat…
Niestety zabawa w simcity (doskonałe porównanie!) trwa na całego. Dyskusja zwykłych szaraków może się przerodzić w bunt szaraków, które jednakowoż osobiście wybierają władze miasta. Nie możemy być bezwolni bo niedługo zostanie nam tylko Pałac Branickich. Co do pana opinii o odrzutach…Zaręczam, że za 100 lat to już nie byłby odrzut. Niestety nie doczeka…a w innych krajach modernizm jest traktowany bardzo poważnie…kolejny styl architektoniczny, który za kilkadziesiąt lat nabierze większego znaczenia a za 500? Gotyk też kiedyś był tylko ruiną 🙁
Szczerze powiedziawszy, nie widzę tego, żeby amatorzy-fanatycy architektoniczni, za te 100-200 lat, mieli mokro na widok BGK w Warszawie czy Rezydencji Jadwigi we Wrocławiu. Obstawiam, że prędzej w przeglądach architektonicznych na podstawie okresów, XX w. będzie po prostu czarną plamą, przy której mało kto się zastanowi, co w ogóle budowano w tym czasie… Jeśli już znajdzie się taka osoba, skupi się prędzej na socrealizmie, (proszę mi wybaczyć) bo modernizm wygląda jakby, wszyscy architekci mieli zbiorowy udar i wrócili z umiejętnościami rysowania do przedszkola.
A co do walki z wiatra… deweloperami, nie widzę większego sensu. W grę wchodzi kasa, z którą zwykłe szaraki i tak nie wygrają. A nawet jeśli się znajdzie jakiś zabytek, no cóż… zawsze się znajdzie ktoś, kto go spali…
Każdy ma prawo do własnego zdania. Nie nam sądzić i dyskutować o gustach – powinniśmy zachować dla potomnych to co świadczy o naszych czasach. Mnie modernizm kowieński już dziś zachwyca…Teatr Węgierki w Białymstoku i jego modernistyczny odpowiednik w Supraślu są wspaniałe…Gdybyśmy dali szansę innym budynkom?